Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

sobota, 31 maja 2014

20. PAULA

Był wieczór. Prowadziłam mało przyjemną rozmowę telefoniczną z moją mamą, gdy przerwał mi dzwonek do drzwi...
- Cześć słońce! - Klaudia postanowiła mnie odwiedzić! Strasznie długo nie widziałam swojej przyjaciółki.
- Zapraszam do środka! Ale mi zrobiłaś niespodziankę!
- Co tam u ciebie nowego? - zapytała blondynka, gdy parzyłam kawę.
- Zerwałam z Adamem, zastanawiam się czy nie lecieć na finały do Sofii i tak już nic ciekawego się nie wydarzyło.
- Naprawdę?! Zerwałaś z nim?!
- Tak jakoś wyszło. Ale nie myślę już o tym. Niewiele czasu minęło, ale miałam dobrego terapeutę - poruszyłam brwiami w górę i dół.
- Ktoś nowy? - też poruszyła brwiami w ten sam sposób.
- Bez zmian. Jestem tradycjonalistką.
- Wiem, bo się nie zmieniasz. Ty bez skoku w bok to nie ty.
- Wypraszam to sobie! Ostatnio byłam wierna mojemu partnerowi. Oczekiwałam tego samego, ale, no cóż...
- Nie kłam tyle, bo nos ci się wydłuża.
- Dzięki. -odpowiedziałam z pogardą i podałam przyjaciółce kawę.
- Tobie też próbuje zamydlić oczy?- Gośka bezszelestnie pojawiła się obok nas. Musiałam wcześniej nie słyszeć jak wchodziła do domu. Przywitały się z Klaudią i dosiadła się do stołu.
- Porobiłam wszystko w stajni i czuję się tak błogo zmęczona, ale wiecie co? Znajdę jeszcze energię na tańce!
- Świetny pomysł! - odrzekłam. - Dobrze się składa, bo dopiero co miałam mało przyjemną rozmowę z moją mamą...
- Wspomnienia? - zapytały obie jednocześnie.
- Tak trochę... - po chwili namysłu - Znowu nie ma po kim. Rzadko się widywaliśmy, seksu było mało, a więcej uniesień ostatnio dostarczał mi wibrator. Cały czas się spóźniał i nie mogłam na niego liczyć...  - znowu Michał achhhh... Na chwilę zapomniałam o obecności dziewczyn i odpłynęłam...
- To jak? Bierzemy mój samochód? Chętnie będę prowadzić, bo nie zamierzam pić - posłałam im delikatny uśmiech.
- A może jednak powinnaś? Nie chcę Cię namawiać, ale może trochę byś się zrelaksowała? - powiedziała Klaudia.
- I wątroba musi czasem odpocząć! - wtrąciła Gosia, na co z Klaudią zaczęłyśmy się śmiać.
- Zobaczymy jeszcze w takim razie - odrzekłam radośnie wstając od stołu. - W takim razie można zacząć się szykować!
- Bym zapomniała! Jutro przecież mamy imprezę na Twoim jachcie! Więc wszystkie powinnyśmy zachować trochę energii i zdrowia na jutro.
- Wiedziałam, że jak do Was przyjadę to nie będę się nudzić! Ach te wasze co sobotnie rytuały imprezowania... - stwierdziła Klaudia kręcąc głową.
W klubie byłyśmy o 23. Zeszło się trochę dłużej niż godzinkę, ale we trzy wyglądałyśmy olśniewająco. Każda w wysokich szpilkach i krótkich sukienkach mini. Jedyne różnice to kolory. Klaudia założyła szarą, zwiewną sukieneczkę i pomarańczowe szpilki, Gosia miała na sobie zieloną sukienkę, mocno przyległą do ciała i czerwone szpilki, a ja postawiłam na fioletową mini i żółte szpileczki. Jak szaleć, to szaleć ;) Z głośników leciała muzyka z lat 80'. Przeboje Boney M., ABBY czy Sandry wiodły prym, jeżeli chodzi o ilość ludzi na parkiecie. Dobre drinki, dobra muzyka, tylko szkoda że pośród tłumu ludzi tak niewielu mężczyzn. Po prostu szkoda, że nie mam na kim oka zawiesić.