Nawet nie wiem jak znaleźliśmy się w
toalecie. Zamknęliśmy się w kabinie. Zaczęłam rozpinać jego spodnie. On
zdejmował moje. Wszystko działo się tak szybko. Nie mogliśmy się doczekać.
Zdjął bokserki. Jego nabrzmiały penis zapowiadał mocne wrażenia. Wyjął gumkę, a
ja oparłam się rękoma o górę sedesu i lekko wypięłam. Nawet nie zdejmowałam
stringów, on tylko dłonią przesunął materiał i wszedł od tyłu. Ach. Przez całe ciało
przeszył mnie lekki dreszcz, A on już kontynuował w energicznym tempie. Trzymał
mnie w talii. Co jakiś czas zmieniał tempo i kąt. Jedną ręką pieściłam swoją
clitoris. On przycisnął mi swoją dłoń do ust, by nie było słychać pojękiwania.
Ciepło zalewało całe moje ciało. Zbliżał się finisz. Jak mało czasu
potrzebowaliśmy. Zacisnęłam mocno mięśnie. Wybuchł. Poczułam to tak
intensywnie, i w tym momencie doszłam. Wyszedł ze mnie. Oparł się ręką o
ścianę. Krople potu spływały po jego piersi. Nieziemski widok. Poprawiłam
bieliznę. Ubraliśmy się. Podarował mi jeszcze jeden pocałunek. Wyszliśmy z
toalety. Szedł tuz obok, obejmując mnie w pasie. Podeszliśmy do baru. Zamówił
nam po drinku. Poprosiłam barmana o mazak. Zanotowałam swojemu towarzyszowi
numer telefonu na ręku i szybko oddaliłam się i zniknęłam w tłumie. Chwilę
tańczyłam samotnie. W głowie odtwarzałam wszystkie obrazy i odczucia, których przed
chwilą doznałam. Coraz to nowi mężczyźni kręcili się wokół mnie. Z tymi
ciekawszymi tańczyłam dłużej, czasem smakując ich ciał i ust. Był wśród nich
brunet z lekkim seksownym zarostem. Znacznie delikatniejszy od tamtego rasta.
Wydawał się trochę niezdecydowany. Jego pocałunek zaskoczył mnie, było w nim
coś innego niż samo pożądanie. Tańczyliśmy jeszcze jakiś czas razem. Nie mogłam
go rozgryźć. Zaprosił mnie do baru. Wypiliśmy kilka drinków patrząc w siebie.
Zapytał, czy chciałabym do niego pojechać. Zgodziłam się.
Wyszliśmy z klubu. Było koło 2 w
nocy.
- Gdzie mieszkasz? – zapytałam.
- Niedaleko. W mieszkaniu obok
skrzyżowania Wawelskiej z Raszyńską.
- O, to faktycznie bliziutko.
- 5 minut.
Zatrzymał się przy srebrnym
samochodzie, takim klasycznym, zadbanym. Otworzył mi drzwi. Usiadłam, zapięłam
pasy i napisałam krótkiego esa do Pauli „Jestem u kolegi. Róg Wawelskiej i
Raszyńskiej. Wszystko ok. Wrócę rano. Buziaki.” Mam nadzieję, że nie będzie się
martwiła.
- Wszystko w porządku? – zapytał
opiekuńczo.
- Tak. Pisałam do przyjaciółki, żeby
się nie martwiła.
- Aa. Byłyście tu razem?
- Tak, ale Paula wyszła wcześniej.
- Mieszkacie razem?
- Heheh jesteś policjantem? A ja
przestępcą? – uśmiechnęłam się i położyłam swoja dłoń na jego udzie.
- Który nie zna swoich praw?
- Och, - Wodziłam palcami po jego
nodze, zbliżając się do krocza. – Nie wolno mi…? – w tym momencie rozpięłam mu
rozporek. Spojrzał na mnie z szelmowskim uśmiechem.
- Myślę, że Pani potrzebuje
dokładnego wyjaśnienia wszystkich zasad. Zaraz się tym zajmę…
Zatrzymał samochód na podwórku
między budynkami. Było zupełnie ciemno. Pochylił się moim kierunku i pocałował.
Rękoma wodził po mojej twarzy i szyi. Zaczęłam pieścić jego członka przez
majtki. Spojrzał na mnie krótko i kontynuował pocałunek.
- Przenosimy się. – zakomendował.
Wysiadł z samochodu, a po chwili usiadł na tylnym siedzeniu. Nie kazałam mu na
siebie czekać. Przecisnęłam się między przednimi fotelami. Już wiedziałam, co
się święci…
Całowaliśmy się namiętnie,
przygryzał moje wargi. Zaczął pieścić moje piersi. Bardzo mocno. Przyszczypywał
je. Bolało… przyjemnie. Nawet nie zauważyłam, że już zsunął spodnie i zabierał
się za moje. Rozpięłam kilka guzików jego koszuli. Położył się na fotelach.
Podał mi gumkę. Założyłam mu ją, był wielki. I dosiadłam. Aaa! I znów ten ból. Trzymał
mnie za pośladki. Galopowałam z nim w sobie. Przeszłam do kłusa. Wysiadywałam.
Potem anglezowałam i znów rzuciłam się w dziki galop. Dbałam o swoja clitoris.
Och! Już nie mogłam! Skurcze przeszywały, co chwila całe moje ciało. On przyciskał
mnie coraz mocniej do siebie. Wchodził do końca. I bez końca. Cała drgałam i
krzyczałam. Trzymałam go za włosy. Ciagnęłam. Ręką zaczął podszczypywać moja
clitoris. Orgazm przeszył całe moje ciało. Ale nie zamierzałam jeszcze kończyć.
Na chwilę położyłam się cała na nim. Pocałowałam. Zaczęłam przygryzać szyję. I
ruszyłam dalej. Zacisnęłam mocno mięśnie. Od razu doszedł. Czułam się
fantastycznie. Jego palce wędrowały po moich plecach.
- Hmm zapomniałem, że zaprosiłem Cię
do domu…
- Właśnie. Tyle czekać.. –
odpowiedziałam mu z udaną pogardą.
Ubraliśmy się, wysiedliśmy i poszłam
za nim. Weszliśmy do jego mieszkania. Nieduże, ale z myślą urządzone.
Zdecydowanie czyste, ale trochę nabałaganione. Pewnie często przychodziła
sprzątaczka, ale on i tak, jak to mężczyzna, nie potrafił żyć w porządku.
Zaprosił mnie do kuchni. Napiliśmy
się soku i zjedliśmy kilka kanapeczek, rozmawiając o samochodach. W sumie to on
mówił, ja nawet nie starałam się zrozumieć.
- Mógłbyś pokazać mi, gdzie jest
łazienka? Chciałabym się odświeżyć.
Miał dużą wannę. Podał mi czysty
ręcznik i wyszedł. Nie zamykałam drzwi. Od razu zobaczyłam leżący na półce
lubrykant i paczkę prezerwatyw. Chyba był przygotowany na gościa…Rozebrałam się
i wsunęłam pod wodę. Usłyszałam klasyczną muzykę. A on niedługo zajrzał do
środka, był już nagi. Wsunął się do wanny z drugiej strony. Zaczął mnie myć. Po
kolei masował każda część mojego ciała. Nakręcał mnie, Wysunęłam się lekko z
wody. On założyłam gumkę, a ja „wymasowałam” jego członka z dużą ilością żelu intymnego.
Położyłam się i uniosłam biodra. A on położyłam się na mnie i wszedł. Woda z
jednej strony przyjemnie chlupała dookoła nas, a drugiej jednak trochę mnie
suszyła. Dotarł bardzo szybko na szczyt. Wziął słuchawkę prysznicową,
nakierował na mój guziczek i chwilę później dotarłam na swój Mount Everest.
Wyszłam z wanny. Wytarłam się i poszłam do jego sypialni. Weszłam pod kołdrę i
momentalnie zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon.
- No wreszcie się do Ciebie
dodzwoniłam. Czemu nie odbierałaś? Gdzie jesteś? Kiedy będziesz? – usłyszałam
potok słów z komórki.
- Eee... cicho... eh obudziłaś mnie!
– wymamrotałam...
- Chuj mnie to obchodzi! Wiesz,
która godzina jest?!
- Nie i też chuj mnie to obchodzi...
- Ja pierdolę. Jest po 11!. Eh. Rusz
dupę i wracaj do domu. Martwiłam się o Ciebie...
- Oj przepraszam. Mówiłam, że nie ma
czym. Wszystko jest w porządku. Już wstaję i zbieram się do wyjścia. –
rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że mojego bruneta nie ma... – I
mogłabyś po mnie przyjechać?
- Tiaaa. A Twój „kolega” nie może
Cię odwieźć?
- Na razie próbuję go
zlokalizować... No weź przyjedź. Wyjdę na skrzyżowanie, żebyś mnie szybko
zwinęła :)
- No niech Ci będzie, ale za dobra
dla Ciebie jestem. Będę za jakieś pół godziny...
- Ok. Dzięki. Kocham Cię. To
buziaki.
- Aha pa.
Wstałam z łóżka, owinęłam się prześcieradłem
i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam włosy i w ręczniku
powędrowałam do kuchni. Bruneta wszędzie brak. Na lodówce wisiała kartka
„Musiałem wyjść do pracy. Klucze leżą na stole w salonie. Wychodząc zamknij
proszę drzwi, a klucze zostaw pod wycieraczką. Byłaś na prawdę wspaniała.” No
wiem. Ty w sumie też niezły. Zaparzyłam sobie kawy, zjadłam jabłko i zamknęłam
oczy. Boże, co to była za noc?! Coś pięknego. Ale dziś to już chyba dam spokój
z imprezą. Och, byli na prawdę zajebiści ;) Z zamyślenia wyrwał mnie telefon.
- Będę za 5-10 minut. Wychodź. –
rozkazała Paula.
- Hahah spoko.
Pozbierałam swoje ubrania, włożyłam
do torby, a na siebie założyłam znalezioną w jego szafie czystą koszulę i w
niej wyszłam z mieszkania. Zastosowałam się do jego instrukcji i zaraz byłam
już na ulicy. Praktycznie od razu zobaczyłam nadjeżdżające BMW. Wskoczyłam do
samochodu. Przywitałyśmy się buziakiem.
- Hejka. I jak tam? Szkoda, że się zmyłaś tak wcześnie... – zagadałam.