Zabrałam się do sprzątania. Wypadałoby trochę
ogarnąć. Tak się zastanawiam gdzie mogłabym przeprowadzić ten wywiad. Jeżeli
pogoda się nie popsuje to prawdopodobnie wykonam go na tarasie. Jeszcze muszę
stanik z basenu wyciągnąć, bo będzie się za bardzo w oczy rzucał. Nie wiem jaki
jest Bartman, ale pewnie jak każdy facet jest ciekawski. To w sumie lepiej,
żeby tu się nie kręcił za bardzo. Wychodzi na to, że nie będę się nudzić w
najbliższym czasie. Dzisiaj wywiad z Bartmanem, jutro przyjeżdża Marta, a w
poniedziałek ostatnie obróbki dzisiejszego projektu i spotykam się z Michałem.
Za dużo mi nie zdradził, powiedział tylko "przyjadę po ciebie o 17.".
Ciekawe co on kombinuje... We wtorek zakończenie roku akademickiego i w końcu
wolne! Już nie mogę się doczekać! Wyciągnęłam stanik z basenu i wróciłam do
środka. Założyłam na uszy słuchawki, wybrałam ulubioną melodię i zaczęłam
odkurzać. Póżniej zmyłam wszystkie podłogi na parterze. Zamiotłam taras oraz
umyłam szklany stół. Zmęczona sprzątaniem mogłam stwierdzić, że dom lśni.
Przynajmniej parter, bo gosposia przyjdzie dopiero w środę. Spojrzałam na
zegarek, była 13.30. Trochę mi się zeszło z tymi porządkami. Wzięłam kąpiel i w
ręczniku i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki. W ramach ostatnich przygotowań
do wywiadu przejrzałam wszystkie zapiski kibica, by się nie pomylić. W końcu
jestem perfekcjonistką, nie cierpię niedociągnięć. Gdy skończyłam czytać,
przebrałam się w opowiednie ciuchy i zaplotłam w dobieranego warkocza moje
długie blond włosy. W białych rurkach, czarnych balerinach i przewiewnej,
przeźroczystej, bladoróżowej bluzce wyglądałam elegancko, ale na luzie. Może
szpilki będą lepsze? O cholera! Wybiegłam do ogrodu, kiedy uświadomiłam sobie,
że moje ulubione szpilki leżą gdzieś w trawie. Znalazłam swoje buty i zaniosłam
je do domu. Mam jeszcze pół godziny, włączyłam sprzęt audio i z głośników
właśnie leciał utwór "This Weed Iz Mine" Snoop Dogga. Rozłożyłam się
na sofie i wzięłam do ręki kurs języka portugalskiego odmiana brazylijska. Nauka
języków może nie jest moją pasję, ale mając smykałkę do ich nauki szkoda byłoby
zmarnować taki talent. Cieszę się, że moi rodzice to zauważyli. Dzięki ich
pomocy umiem już perfekcyjnie włoski, angielski, francuski, rosyjski i
hiszpański. Z mojej nauki wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Odłożyłam książkę na
stolik i poszłam otworzyć.
- Witam! - powiedział Bartman, szelmowsko się uśmiechając. Nie powiem, bo
zrobiło to na mnie wrażenie. Nie jednej hotce kolana by się ugięły, ale nie
mnie. Miałam tyle styczności z siatkówką i siatkarzami, że byle Bartman nie
zrobi na mnie wielkiego wrażenia.
- Zapraszam w moje skromne progi.- odpowiedziałam i gestem ręki zaprosiłam go
do środka.- Kawy, herbaty?
- Kawę poproszę. Najlepiej latte.- spojrzałam na niego. Uśmiechał się szeroko. Jeżeli
się nie ogarnie, to pozbawię go tych pięknych zębów i ogromnych, zielonych
oczu!- Nie patrz tak na mnie! Tylko żartowałem!
- Przepraszam.- powiedziałam zmieszana.- Zrobię kawę po turecku, a ty w tym
czasie możesz przedstawić swoją koncepcję reportażu.
- Najpierw chciałbym usłyszeć twój pomysł.
- Wasz przepis na sukces. Jaki był wasz sposób na ogranie Brazylii i tak
dalej.
- Co znaczy i tak dalej?
- Trener Anastasi, jak on to zrobił, że z trzech dużych imprez przywieźliście
medale.
- Nie ma sprawy, załatwione.- odpowiedział po chwili namysłu.
- Skoro już wszystko wcześniej załatwiliśmy, to zadzwonię po Mańka, by
wcześniej przyjechał. - kończyłam dopijać swoją kawę.
- Myślę, że nie ma takiej potrzeby.- gładził moją dłoń i głęboko spoglądał w oczy.
Wstałam od stołu i odrzekłam:
- W takim razie pokażę ci, gdzie będziemy filmować.- wyszłam na zewnątrz,
brunet stanął obok mnie i rozglądał się dookoła.
- To wszystko twoje?- zapytał lekko zdziwiony.
- Moje i Gośki.
- Gdybym miał taką posiadłość, to co noc byłaby taka impreza...
- To może zmienimy temat wywiadu na "imprezy, kobiety i seks według
Zbigniewa Bartmana"?
- Jak zdobędziemy złoto tegorocznej ligi światowej, to udzielę ci takiego
wywiadu.
- No, no, no, jakie deklaracje. Aż chyba pojadę na finały do Sofii.
- Mogę ci załatwić bilety na mecze jak chcesz.
- Nie pogardzę. Tylko jak zawsze chodzę na koncerty to później na backstage.
Liczę na wejściówkę do szatni.- mówiłam to głosem prawdziwej hotki.
- Pod prysznice też? Ale najpierw powiedz do kogo wolisz. Na pewno do Kurka.
Albo do mnie, co?
- Skoro proponujesz.... Tylko licz się z tym, że wszystko pojawi się w
internecie!
- To tylko pod mój prysznic zapraszam, w takim wypadku.- zaczęliśmy się
śmiać.
- Z czego tak się śmiejecie?- zapytała przyjaciółka. Odwróciliśmy się w jej
stronę.
- O cześć! Paula dostała ode mnie propozycję nie do odrzucenia. Taka propozycja
to idealna praktyka dla każdej, początkującej dziennikarki.- przyjaciółka
spojrzała na mnie pytająco.
- Jeżeli reprezentacja wygra ligę światową, to mam wejściówki do szatni, a
później pod prysznice.
- Przepraszam cię bardzo, bo zgodziłem się, żebyś wbiła pod mój prysznic, czyli
tylko jeden! Liczba pojedyncza, helloł!
- Joł, nie wiem co wciągaliście, ale lepiej zmieńcie dillera.- znowu zaczęliśmy
się śmiać. Totalna głupawka.- Normalni to dzisiaj nie jesteście. Chcecie coś do
jedzenia?
- Nie dzięki, poradzimy sobie.- odpowiedział brunet. Przyjaciółka weszła do
domu. Włączyła utwór Ludacrisa, chyba "What's your fantasy". Tiaaaa, to
była ta piosenka. Idealna na dziki seks, tylko co kombinuje Gośka.
- Wyłącz to!- agresywnie wydarłam się do przyjaciółki.
- COOOOOO? NIE SŁYSZĘ CIĘ!- nie zamierzała wyłączyć muzyki. Po chwili
usłyszałam jak dźwięk cichł.
- Nie sądziłem, że już zaczynamy imprezę.- usłyszałam głos Mariusza.
- Wbijaj na taras!- krzyknęłam. Chłopaczyna niósł ze sobą cały sprzęt.
- Tutaj nagrywamy?- upewnił się.
- Tutaj, tutaj. Ładniejszego miejsca nie znajdę. Chociaż...- zamilkłam na
chwilę.
- Co chociaż?- obaj zapytali.
- Nie, w sumie to nie ma ładniejszego miejsca.- skłamałam. Co miałam im
tłumaczyć, że moja sypialnia bije wszystko?
- Rozstawię sprzęt i możemy zaczynać.- powiedział Mariusz. Zaczął rozstawiać
sprzęt. W tym czasie pojawiła się Gosia przy mnie.
- Wszystko okej?- zapytała się troskliwie. Przygryzała wargi.
- Dzięki za muzykę, świetna. Na pewno to moja składanka, ale dzisiaj mogłaś
sobie darować.- łypnęłam na nią groźnie.
- Ktoś tu chciał połączyć przyjemne z pożytecznym...- szepnęła na ucho i od
razu się odsunęła tym samym unikając ciosu, który chciałam jej zadać.
- Dziewczyny, spokojnie. O mnie bić się nie musicie. Wystarczy dla was dwojga.-
powiedział Maniek żartobliwym tonem. Kurwa, nie wytrzymam z nim.
- Ja pierdole...- zaklęłam po cichu, co chyba nie uszło uwadze Bartmana. Gośka
się delikatnie uśmiechnęła, jakby spodziewała się takiej reakcji. Upsss, znowu
jestem niegrzeczną dziewczynką. Jak dzisiaj nikomu nie dokuczę to będzie cud.-
Zaczynajmny! - uśmiechnęłam się szeroko. Razem z Bartmanem usiedliśmy przy
stole.
- Jedno pytanie: mam patrzeć do kamery czy na ciebie?
- W moje oczy, chyba chciałeś powiedzieć...
- No tak, w twoje oczy.- poprawił się szybko i uśmiechnął serdecznie.
- Dobrze jest utrzymywać kontakt wzrokowy, wtedy wygląda to wiarygodnie. -
niech nie patrzy mi prosto w oczy, niech nie patrzy mi prosto w oczy!
- Tak mam to robić? - patrzył głeboko w moje oczy, z niesamowitą siłą rażenia.
Robierał mnie wzrokiem. Po chwili uświadomiłam sobie, że jesteśmy bardzo
nachyleni do stołu, a nasze twarze dzieliły centymetry. Odwróciłam głowę i
spojrzałam na Gosię. Próbowała ukryć swój uśmieszek. Chyba była przekonana, że
wyniknie taka sytuacja. Dlaczego mnie nie ostrzegła?!
- Zibi, to nie ten wywiad... - przypomniałam.
- No racja. Zaczynajmy.
Pomyślałam "show must go on". Spojrzałam w obiektyw kamery i zaczęłam
mówić:
- Mam zaszczyt gościć Zbigniewa Bartmana, reprezentanta Polski w piłce
siatkowej mężczyzn. Jednego z 25 graczy powołanych na ligę światową. W
statystykach niezawodny. Najlepiej puntkujący, najlepiej atakujący, po czwartym
tygodniu rozgrywek. Jeden z wielu, którzy pracowali na sukces, jakim było
wyjście z pierwszego miejsca w grupie, w której była dotychczas niepokonana
Brazylia. Jaki jest wasz przepis na sukces? Brazylijczycy od 10 lat nie
przegrali aż tyle razy pod rząd z tym samym przeciwnikiem!- spojrzałam na
bruneta.
- W ogromnnej mierze była to zasługa trenera. Spotkał on ludzi utalentowanych,
którzy wiedzą na co ich stać i co chcą osiągnąć. Byliśmy głodni zwycięstw, zawsze
zostawiamy serce na boisku. W zeszłorocznym Pucharze Świata mieliśmy ich na
widelcu. Prowadziliśmy na początku meczo 2:0, w tie-breaku też utrzymywaliśmy
wysokie prowadzenie. W Kanadzie powiedzieliśmy sobie na przerwie: "Dość!
Teraz albo nigdy!. Nie chcemy powtórki z Pucharu Świata!". Podczas meczu
ani na chwilę nie zabrakło nam woli walki i determinacji. Trener wpoił nam to,
że nie musimy się ich bać. Nie powinniśmy patrzeć na to, kto stoi po drugiej
stronie siatki.
- To był pierwszy zwycięski mecz o punkty od 10 lat! Po tym zwycięstwie
zdarzyło wam się małe potknięcie - przegrana z Finlandią. Przegraliście
dlatego, że nie byliście za bardzo skupieni czy przesądził fakt, że wasz były
trener, Daniel Castellani, prowadzi reprezentację Finlandii?
- Jak już wspomniałaś, to było pierwsze zwycięstwo za punkty od 10 lat! To
byłoby po prostu dziwne, gdyby ta euforia po zwycięstwie nie dała nam się we
znaki.
- Później zwycięstwo w Katowicach, do ekipy Bernardo Rezende dołącza Murilo,
jeden z najlepszych przyjmujących świata. Wynik się nie różnił od
poprzedniego.
- Graliśmy w Katowicach. Wszyscy mówią, że polscy kibice to najlepsi na
świecie.
- Na równi z brazylijskimi kibicami.- dodałam.
- Wydaje mi się, że to polscy kibice wywarli presję na Brazylijczykach. Wspierali
nas dzielnie, dali nam świetny doping. Przeciwnicy mogli się tego nie
spodziewać.
- Tak było w Polsce. Sugerujesz, że w Brazylii przegraliście, bo nie było
polskich kibiców?
- Po części tak. W Brazylii nie czuliśmy się za dobrze. Inne warunki klimatyczne,
na hali była klimatyzacja, której nie dało się wyłączyć. I tamci kibice.
Pomogli swojej drużynie, bo wtedy przegraliśmy. Nie grało nam się dobrze.
- Ostatni turniej w Tampere. Wynik 3:1 dla Polski tym razem. Zagraliście trochę
inaczej z Brazylią? W końcu na boisku pojawił się Visotto, a Giba siedział na
ławce rezerwowych...
- Nasza dyspozycja była taka sama. Nic nie zmienialiśmy. Graliśmy swoją
siatkówkę. Sztab wykonał kawał dobrej roboty.
- Wyszliście z grupy na pierwszym miejscu wielu dziennikarzy stawia was w
ścisłym gronie kandydatów do medalu ligi światowej. Nie byle jakiego, bo do
złotego. Są szanse, że w Sofii znowu spotkacie się z Brazylią w tej samej
grupie.
- My się ich nie boimy! Nie zwracamy uwagi na to, kto stoi po drugiej stronie
siatki. Nie o to chodzi, że nie mamy szacunku do przeciwnika. Do każdego rywala
podchodzimy tak samo. Gdy za bardzo uwierzymy, że wygramy nie przejdziemy do
półfinałów. Za duża pewność siebie potrafi być zgubna.
- Bardzo dziękuję za poświęconą mi chwilę. W imieniu Uniwersytetu Warszawskiego
życzę złotego medalu ligi światowej.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Dzięki.
-Cięcie! Doskonały materiał! Przynajmniej teraz tak mi się wydaje. Jutro się
spotkamy na uczelni, to go troszkę poprawimy, ale niewiele. - powiedział
Maniek.- Zabieram sprzęt. Muszę lecieć, pa.
- Pa!- pożegnaliśmy Mariusza. Wybiegł jak poparzony.
- No Paula, szalejesz. Jeszcze chwila, a będziesz prowadziła studio
przedmeczowe razem z Jerzym Mielewskim w Polsacie.
- Nie przesadzaj. Wystarczy jak powiesz, że źle nie było...- powiedziałam
skromnie.
- Byłaś świetna! Naprawdę! Zobaczysz jutro na ekranie!- pochwaliła mnie
przyaciółka i wróciła do domu. No nie! Zostawiła mnie!
- Bardzo ci dziękuję, że mi pomogłeś w tak zacnym projekcie.
- Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość. A jak zdobędziemy złoto ligi
światowej, to spotkamy się jeszcze na innej rozmowie.- puścił mi perskie
oko.
- Co tak ci na tym zależy?- zapytałam zaciekawiona.
- To będzie zwykła wymiana poglądów.
- To dlaczego ci na tym zależy?
- Wszystko chciałabyś wiedzieć! Muszę przyznać, że pod tym względem na
dziennikarkę się nadajesz.- co? Pod tym względem? Czyli że, jego zdaniem,
jestem kiepska?
- W Sofii dam ci popalić!- powiedziałam żartobliwie.
- Każdy kibic się przyda. Jakbyś miała problem z biletami to dzwoń.- no, no.
Dopiero co go poznałam, a już mi taką pomoc oferuje.
- Pewnie zadzwonię. Kiedy się zdecyduję na wyjazd, to już nie będzie dobrych
miejsc. Odprowadzę cię. Chyba, że chcesz zostać na kolejną kawę i ciasteczko?-
zaproponowałam.
- Nie będę wam przeszkadzać. Całkiem fajnie przeprowadziłaś ten wywiad.
- Dzięki, staram się.
- Pomyśl o tym polsacie.
- Proszę cię. Jakby to wyglądało? Pomyśleliby: "O! Kolejna fanka naszych
siatkarzy, która ma wywiad z Bartmanem.".
- Nie każdemu udzielam wywiadów.
- Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Polecam się na przyszłość. Pa!- puścił mi perskie oko i wyszedł furtką.
- Narazie!- rzuciłam w jego stronę i poszłam do domu. Wchodzę do środka i widzę
cały stół zastawiony mocnym alkoholem i wykwintnymi, wegetariańskimi
daniami.
- Dla kogo to wszystko?- zapytałam.
- Dla nas! Dziewczyno, przed tobą wielka kariera! Trzeba to opić!
- Powoli. Ale poświętować nie zaszkodzi.
Przyjaciółka rozlała szampana do kieliszków.
- Słyszałam, że chcesz jechać na finał ligi światowej...- zaczęła Gośka.
- Może. Chciałabym jechać na wsystkie 5 dni rozgrywek, ale wiem, że ty możesz
być tylko dwa dni poza domem.
- Małą dziewczynką nie jesteś, sama możesz jechać na trzy dni. Na dwa ostatnie
już przyjadę.
- Pół dnia na hali, drugie pół na plaży.
- Ale co z biletami na mecze?
- Nie udawaj, że nie słyszałaś!- zaśmiała się.- Dobrze wiesz, że nie będę do
niego dzwoniła w tej sprawie. Po co, skoro mam Michała?
- Boże, aż boję się pomyśleć co ty będziesz sama robiła w Sofii przez 3
dni...
- Atrakcji na pewno nie zabraknie!
- I tego się najbardziej obawiam! Piłaś już?
- Nie. Jeszcze nie zdążyłam, bo cały czas gadamy.
- To nie pij. Jedźmy do kina. Dawno nie byłyśmy na czymś ciekawym...
- Spoko. Pochowajmy jedzenie do lodówki, żeby się nie zepsuło.
Do domu wróciłyśmy o 23. Film był bardzo fajny, śmiałyśmy się prawie cały
czas.
- Ja to już idę spać. Dobranoc, kochanie! - cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i
szłam w kierunku swojej sypialni.
- Mokrych snów!- usłyszałam od przyjaciółki. Uśmiechnęłam się i poszłam spać.
Translate
czwartek, 25 kwietnia 2013
piątek, 12 kwietnia 2013
15. GOSIA
Weszłam do domu przez taras. Tula
podbiegła do mnie merdając ogonkiem i przewróciła się na plecy, żeby ją giglać.
Mój słodziak. Tuląc ją, rozejrzałam się po salonie. Rudy spał na kanapie, a
Elem tuż obok na podłodze leżał i co chwila zerkał na niego. Heheh mimo, że już
2 lata miał i wychował się w zgodzie z kotami, to nadal kombinował i potem za
to obrywał. Usłyszałam śmiech dochodzący z kuchni, wstałam i zdecydowałam, że
cała noc, to wystarczająco dużo czasu...
- Hejka. – przywitałam się. Paula
siedziała na kolanach Winiarskiego i karmiła go kawałkami owoców.
- O, cześć. Już przyszłaś :) – odpowiedziała Paula, wstając z kolan Michała. – Gosiu, to Michał, kotku to moja przyjaciółka Gosia.
- Miło mi Cię poznać. – zwrócił się do mnie lekko zakłopotany.
- Mi Ciebie również. – odpowiedziałam z uśmiechem. – Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko coś przegryzę i zaraz spadam.
- Nie potrzeba. Ja już i tak zamierzałem wyjść. – siatkarz skierował się do hallu. Paula poszła za nim.
Ja zostałam w kuchni, zrobiłam sobie mrożoną kawę i jadłam chrupki orkiszowe z mlekiem.
- O, cześć. Już przyszłaś :) – odpowiedziała Paula, wstając z kolan Michała. – Gosiu, to Michał, kotku to moja przyjaciółka Gosia.
- Miło mi Cię poznać. – zwrócił się do mnie lekko zakłopotany.
- Mi Ciebie również. – odpowiedziałam z uśmiechem. – Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko coś przegryzę i zaraz spadam.
- Nie potrzeba. Ja już i tak zamierzałem wyjść. – siatkarz skierował się do hallu. Paula poszła za nim.
Ja zostałam w kuchni, zrobiłam sobie mrożoną kawę i jadłam chrupki orkiszowe z mlekiem.
- Och, było wspaniale. – zakwiliła moja
przyjaciółka – Chętnie bym to powtórzyła. Ale dziś przychodzi tu Zbigniew
Bartman. – zachichotała.
- Taak, rozumiem, że zamierzasz z nim realizować swój projekt, a nie się pieprzyć...
- Oj Gośka przestań. Znam swoje obowiązki. A poza tym, czemu by nie łączyć przyjemnego z pożytecznym?
- Zostawię to bez komentarza. On przychodzi o 16?
- Tak.
- A Maniek?
- Pół godziny poźniej.
- Czemu?
- A tak, żeby dać Zibiemu czas na zaklimatyzowanie...
- Zibiemu? Zaklimatyzowanie?
- No, chodziło ...
- Nic mi nawet nie mów. – przerwałam jej. – W takim razie ja pójdę do stajni i wrócę koło tej 16.
- A może trochę później? – zapytała wyjątkowo łagodnie.
- Niby dlaczego? Potrzebujecie przyzwoitki.
- Bardzo śmieszne. Z resztą rób jak chcesz. Możesz być wcześniej :)
- No to się cieszę. A w ogóle kiedy zamierzasz wsiąść na Tenessiego? On za Tobą tęskni...
- Wiesz, ja za nim też – tiaa jasne, ja w takie bujdy nie wierzę... – Może jutro. Bo dzisiaj chcę się dobrze przygotować.
- Ok.
Gdybym
nie znała jej tak długo, nawet by mi do głowy nie przyszło, że to kobieta,
której związek właśnie się rozpadł. Zachowywała się jakby nigdy nic. Była
niesamowita. Nie chciałam się jej wypytywać o noc, bo skoro sama nie zaczęła,
to po co? Po za tym co miałaby mi opowiadać? W jakich pozycjach sex uprawiali?
E tam. - Taak, rozumiem, że zamierzasz z nim realizować swój projekt, a nie się pieprzyć...
- Oj Gośka przestań. Znam swoje obowiązki. A poza tym, czemu by nie łączyć przyjemnego z pożytecznym?
- Zostawię to bez komentarza. On przychodzi o 16?
- Tak.
- A Maniek?
- Pół godziny poźniej.
- Czemu?
- A tak, żeby dać Zibiemu czas na zaklimatyzowanie...
- Zibiemu? Zaklimatyzowanie?
- No, chodziło ...
- Nic mi nawet nie mów. – przerwałam jej. – W takim razie ja pójdę do stajni i wrócę koło tej 16.
- A może trochę później? – zapytała wyjątkowo łagodnie.
- Niby dlaczego? Potrzebujecie przyzwoitki.
- Bardzo śmieszne. Z resztą rób jak chcesz. Możesz być wcześniej :)
- No to się cieszę. A w ogóle kiedy zamierzasz wsiąść na Tenessiego? On za Tobą tęskni...
- Wiesz, ja za nim też – tiaa jasne, ja w takie bujdy nie wierzę... – Może jutro. Bo dzisiaj chcę się dobrze przygotować.
- Ok.
Przebrałam się w bryczesy i popędziłam do stajni.
środa, 10 kwietnia 2013
14. PAULA
Zająć się sobą... Co tu
ciekawego zrobić? Nachlać się nie mogę, bo gość przychodzi i tak po prostu nie
wypada. O wiem! Wezmę aromatyczną kąpiel z kwiatowymi olejkami. To powinno mnie
odprężyć. Napuściłam całą wannę wody, oczywiście zrobiłam masę piany. Weszłam
do wanny i wzięłam swoją ulubioną książkę, żeby za dużo nie myśleć. Tak się
skupiłam na czytaniu, że nie zauważyłam, kiedy woda zrobiła się zimna.
Opłukałam się z resztek piany i wyszłam z wanny. Owinięta w ręcznik poszłam do
swojej garderoby. Już po 19., więc zacznę się szykować. Zanim jednak to zrobiłam,
wybrałam utwór zespołu Muse - Hysteria, podkręciłam muzykę na maxa i wróciłam
do garderoby. Dobrze, że Ad..., ten skurwiel, zaopatrzył mnie w komplety
przepięknej, przeseksownej bielizny Victoria's Secret. Teraz tylko pozostaje
wybór reszty garderoby. Wybrałam z szafy czerwoną, dopasowaną, wydekoltowaną
sukienkę przed kolana. Może trochę aż za bardzo elegancka, ale idealnie
podkreślała moją wąską talię, krągłe biodra i niemały biust. Oczywiście
dobrałam do tego czerwoną bieliznę i czarne, wysokie szpilki Louboutina z
czerwoną podeszwą. Tak ubranej kochanki pozazdrościłby sam diabeł. Spojrzałam
na zegarek, zostało mi jeszcze pół godziny. A co mi tam! Zrobię nam tatara!
Ściągnęłam z siebie sukienkę, szkoda gdybym ją pobrudziła. Założyłam na siebie
fartuszek sprzątaczki i zabrałam się za przygotowywanie tatara. Po 25 minutach
ładnie przygotowaną przystawkę postawiłam na stole wraz z czerwonym winem i
kieliszkami. Przystawka nam wystarczy, nie zapowiada się na to, by potrzebne
było nam coś więcej. Chwila moment! Czy ja właśnie zrobiłam nam cokolwiek do
jedzenia? I to sama z siebie? Nie wiem co się dzieje, bo wszyscy wiedzą, że
nigdy nie byłam skora do stania w garach. Sorry, ale kurą domową to ja nigdy
nie będę! Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. O cholerka! Nie
przebrałam się! Będzie miał mniej do zdejmowania. Nie, jednak nie!
- Chwileczkę! - krzyknęłam. Pobiegłam szybko do garderoby, jednym ruchem zdjęłam fartuszek. Szybko założyłam sukienkę i pobiegłam do drzwi.
- Przepraszam, że tak długo, ale robiłam dla nas małą przekąskę i właśnie w tej chwili się przebrałam. - Michał stał z bukietem czerwonych róż. Ich zapach czułam dość wyraźnie. Gestem ręki zaprosiłam go do środka. Elegancki jak zwykle.
- Wstaw je do wazonu albo zajmijmy się sobą od razu.- powiedział, podając mi kwiaty. Wstawiłam je do wazonu na stole. Poczułam jego dłonie na sobie. Zaczęły wedrówkę wzdłuż mojej talii, bioder aż do wewnętrznej strony moich ud. Michał oparł głowę na moim ramieniu i powiedział:
- Tęskniłem za tobą. Żadna inna kobieta nie dała mi takiego spełnienia jak ty.
- Ile lat już minęło od naszej ostatniej nocy? - spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Trzy, jeżeli się nie mylę. Nawet nie wiesz jak chciałbym cię mieć na wyłączność.- czule szeptał mi do ucha, gdy jego dłonie dosięgały mojej clitoris. Jęknęłam cicho.
- Powoli. Dzisiaj nikt nie będzie nam przeszkadzał.- delikatnie musnęłam jego wargi.- Zrobiłam dla nas tatara.
- Doceniam to, że robisz dla mnie posiłek, ale nie jestem głodny. Schowaj to lepiej do lodówki.
Schowałam do lodówki tatara i spojrzałam na Michała. W tym czasie zdążył zdjąć z siebie koszulę.
- Michał, nie szarżuj tak.- zażartowałam. Wziął mnie na ręce i wybiegł na taras. Rzucił moje buty gdzieś na trawę.
- Michał! Zniszczysz moje buty!
- Dobra, dobra już cię zestawiam.- postawił mnie na ziemi i zdjął swoje spodnie. Mogłam podziwiać jego idealne proporcje. Szerokie ramiona, wąskie biodra i te czarne bokserki, które skrywały największy skarb. Przyciągnął mnie do siebie, uniósł mój podbródek ku górze i patrzyliśmy sobie w oczy. Długo tak nie wytrzymaliśmy, jednak całował mnie powoli. Ale jakże podniecająco! Pocałunki, które nie dawały o sobie zapomnieć. Smak jego ust, które zawsze będę pamiętać. Wargi łypały się nawzajem, a języki rozpoczęły energiczny taniec. Jego dłonie wędrowały po moich pośladkach. Przygryzł moje wargi, dał mi klapsa, oplótł sobie moje nogi w pasie i skoczył do basenu.
- Michał wariacie!- prawie krzyknęłam. Woda wcale nie była taka ciepła.
- Nic ci się nie stanie, jesteś ze mną.- mój superbohater, pomyślałam sobie. Zdjął ze mnie sukienkę.- Gdybym wiedział, że będziesz miała na sobie taką bielizną, nie wrzucałbym cię do basenu. Pieprzyłbym się z tobą od razu w kuchni.- szepnął mi do ucha, masując moje piersi. Ściągnął ze mnie stanik, który w tym czasie opadł na dno basenu. Delikatnie pieścił wargami moje sutki, dając upust swojej fantazji na obecną chwilę. Lizał moją szyję, podgryzał płatki uszu. Podniósł mnie delikatnie do góry i wziął na ręcę. Poszedł do łazienki i zamknęliśmy się w kabinie prysznicowej. Najpierw pozbył się swoich bokserek. Jego członek dawał o sobie znać. Zębami zsunął moje stringi, więc byliśmy już całkowicie nago, oboje gotowi na wszystko. Odkręcił wodę i mydlił moje ciało. Dogłębnie masował moje plecy, czułam się totalnie odprężona. Całował mnie frywolnie, językiem delikatnie rozsunął moje wargi, co zagrzało mnie do akcji. Oderwałam się od niego, mimo że pocałunki były bardzo przyjemne.
- Kocham twoją grę wstępną, ale oszczędź mi tego. Potrzebuję cię tu i teraz. - ostatnie zdanie bardziej zaakcentowałam.
Oparłam się na ścianie. Czułam jego tors na moich plecach. Podszczypywał moje piersi, jego dłonie wędrowały niżej. Pieścił mój guziczek i w końcu we mnie wszedł. Zaczął rytmicznie poruszać biodrami. Robił to coraz szybciej. Poczułam jak jego członek nabrzmiewa jeszcze bardziej i przyjemne ciepło zalało moje ciało. Doszłam w tym momencie.
- Chwileczkę! - krzyknęłam. Pobiegłam szybko do garderoby, jednym ruchem zdjęłam fartuszek. Szybko założyłam sukienkę i pobiegłam do drzwi.
- Przepraszam, że tak długo, ale robiłam dla nas małą przekąskę i właśnie w tej chwili się przebrałam. - Michał stał z bukietem czerwonych róż. Ich zapach czułam dość wyraźnie. Gestem ręki zaprosiłam go do środka. Elegancki jak zwykle.
- Wstaw je do wazonu albo zajmijmy się sobą od razu.- powiedział, podając mi kwiaty. Wstawiłam je do wazonu na stole. Poczułam jego dłonie na sobie. Zaczęły wedrówkę wzdłuż mojej talii, bioder aż do wewnętrznej strony moich ud. Michał oparł głowę na moim ramieniu i powiedział:
- Tęskniłem za tobą. Żadna inna kobieta nie dała mi takiego spełnienia jak ty.
- Ile lat już minęło od naszej ostatniej nocy? - spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Trzy, jeżeli się nie mylę. Nawet nie wiesz jak chciałbym cię mieć na wyłączność.- czule szeptał mi do ucha, gdy jego dłonie dosięgały mojej clitoris. Jęknęłam cicho.
- Powoli. Dzisiaj nikt nie będzie nam przeszkadzał.- delikatnie musnęłam jego wargi.- Zrobiłam dla nas tatara.
- Doceniam to, że robisz dla mnie posiłek, ale nie jestem głodny. Schowaj to lepiej do lodówki.
Schowałam do lodówki tatara i spojrzałam na Michała. W tym czasie zdążył zdjąć z siebie koszulę.
- Michał, nie szarżuj tak.- zażartowałam. Wziął mnie na ręce i wybiegł na taras. Rzucił moje buty gdzieś na trawę.
- Michał! Zniszczysz moje buty!
- Dobra, dobra już cię zestawiam.- postawił mnie na ziemi i zdjął swoje spodnie. Mogłam podziwiać jego idealne proporcje. Szerokie ramiona, wąskie biodra i te czarne bokserki, które skrywały największy skarb. Przyciągnął mnie do siebie, uniósł mój podbródek ku górze i patrzyliśmy sobie w oczy. Długo tak nie wytrzymaliśmy, jednak całował mnie powoli. Ale jakże podniecająco! Pocałunki, które nie dawały o sobie zapomnieć. Smak jego ust, które zawsze będę pamiętać. Wargi łypały się nawzajem, a języki rozpoczęły energiczny taniec. Jego dłonie wędrowały po moich pośladkach. Przygryzł moje wargi, dał mi klapsa, oplótł sobie moje nogi w pasie i skoczył do basenu.
- Michał wariacie!- prawie krzyknęłam. Woda wcale nie była taka ciepła.
- Nic ci się nie stanie, jesteś ze mną.- mój superbohater, pomyślałam sobie. Zdjął ze mnie sukienkę.- Gdybym wiedział, że będziesz miała na sobie taką bielizną, nie wrzucałbym cię do basenu. Pieprzyłbym się z tobą od razu w kuchni.- szepnął mi do ucha, masując moje piersi. Ściągnął ze mnie stanik, który w tym czasie opadł na dno basenu. Delikatnie pieścił wargami moje sutki, dając upust swojej fantazji na obecną chwilę. Lizał moją szyję, podgryzał płatki uszu. Podniósł mnie delikatnie do góry i wziął na ręcę. Poszedł do łazienki i zamknęliśmy się w kabinie prysznicowej. Najpierw pozbył się swoich bokserek. Jego członek dawał o sobie znać. Zębami zsunął moje stringi, więc byliśmy już całkowicie nago, oboje gotowi na wszystko. Odkręcił wodę i mydlił moje ciało. Dogłębnie masował moje plecy, czułam się totalnie odprężona. Całował mnie frywolnie, językiem delikatnie rozsunął moje wargi, co zagrzało mnie do akcji. Oderwałam się od niego, mimo że pocałunki były bardzo przyjemne.
- Kocham twoją grę wstępną, ale oszczędź mi tego. Potrzebuję cię tu i teraz. - ostatnie zdanie bardziej zaakcentowałam.
Oparłam się na ścianie. Czułam jego tors na moich plecach. Podszczypywał moje piersi, jego dłonie wędrowały niżej. Pieścił mój guziczek i w końcu we mnie wszedł. Zaczął rytmicznie poruszać biodrami. Robił to coraz szybciej. Poczułam jak jego członek nabrzmiewa jeszcze bardziej i przyjemne ciepło zalało moje ciało. Doszłam w tym momencie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)