Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

czwartek, 25 kwietnia 2013

16. PAULA

Zabrałam się do sprzątania. Wypadałoby trochę ogarnąć. Tak się zastanawiam gdzie mogłabym przeprowadzić ten wywiad. Jeżeli pogoda się nie popsuje to prawdopodobnie wykonam go na tarasie. Jeszcze muszę stanik z basenu wyciągnąć, bo będzie się za bardzo w oczy rzucał. Nie wiem jaki jest Bartman, ale pewnie jak każdy facet jest ciekawski. To w sumie lepiej, żeby tu się nie kręcił za bardzo. Wychodzi na to, że nie będę się nudzić w najbliższym czasie. Dzisiaj wywiad z Bartmanem, jutro przyjeżdża Marta, a w poniedziałek ostatnie obróbki dzisiejszego projektu i spotykam się z Michałem. Za dużo mi nie zdradził, powiedział tylko "przyjadę po ciebie o 17.". Ciekawe co on kombinuje... We wtorek zakończenie roku akademickiego i w końcu wolne! Już nie mogę się doczekać! Wyciągnęłam stanik z basenu i wróciłam do środka. Założyłam na uszy słuchawki, wybrałam ulubioną melodię i zaczęłam odkurzać. Póżniej zmyłam wszystkie podłogi na parterze. Zamiotłam taras oraz umyłam szklany stół. Zmęczona sprzątaniem mogłam stwierdzić, że dom lśni. Przynajmniej parter, bo gosposia przyjdzie dopiero w środę. Spojrzałam na zegarek, była 13.30. Trochę mi się zeszło z tymi porządkami. Wzięłam kąpiel i w ręczniku i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki. W ramach ostatnich przygotowań do wywiadu przejrzałam wszystkie zapiski kibica, by się nie pomylić. W końcu jestem perfekcjonistką, nie cierpię niedociągnięć. Gdy skończyłam czytać, przebrałam się w opowiednie ciuchy i zaplotłam w dobieranego warkocza moje długie blond włosy. W białych rurkach, czarnych balerinach i przewiewnej, przeźroczystej, bladoróżowej bluzce wyglądałam elegancko, ale na luzie. Może szpilki będą lepsze? O cholera! Wybiegłam do ogrodu, kiedy uświadomiłam sobie, że moje ulubione szpilki leżą gdzieś w trawie. Znalazłam swoje buty i zaniosłam je do domu. Mam jeszcze pół godziny, włączyłam sprzęt audio i z głośników właśnie leciał utwór "This Weed Iz Mine" Snoop Dogga. Rozłożyłam się na sofie i wzięłam do ręki kurs języka portugalskiego odmiana brazylijska. Nauka języków może nie jest moją pasję, ale mając smykałkę do ich nauki szkoda byłoby zmarnować taki talent. Cieszę się, że moi rodzice to zauważyli. Dzięki ich pomocy umiem już perfekcyjnie włoski, angielski, francuski, rosyjski i hiszpański. Z mojej nauki wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Odłożyłam książkę na stolik i poszłam otworzyć.
- Witam! - powiedział Bartman, szelmowsko się uśmiechając. Nie powiem, bo zrobiło to na mnie wrażenie. Nie jednej hotce kolana by się ugięły, ale nie mnie. Miałam tyle styczności z siatkówką i siatkarzami, że byle Bartman nie zrobi na mnie wielkiego wrażenia.
- Zapraszam w moje skromne progi.- odpowiedziałam i gestem ręki zaprosiłam go do środka.- Kawy, herbaty?
- Kawę poproszę. Najlepiej latte.- spojrzałam na niego. Uśmiechał się szeroko. Jeżeli się nie ogarnie, to pozbawię go tych pięknych zębów i ogromnych, zielonych oczu!- Nie patrz tak na mnie! Tylko żartowałem!
- Przepraszam.- powiedziałam zmieszana.- Zrobię kawę po turecku, a ty w tym czasie możesz przedstawić swoją koncepcję reportażu.
- Najpierw chciałbym usłyszeć twój pomysł.
- Wasz przepis na sukces. Jaki był wasz sposób na ogranie Brazylii i tak dalej.
- Co znaczy i tak dalej?
- Trener Anastasi, jak on to zrobił, że z trzech dużych imprez przywieźliście medale.
- Nie ma sprawy, załatwione.- odpowiedział po chwili namysłu.
- Skoro już wszystko wcześniej załatwiliśmy, to zadzwonię po Mańka, by wcześniej przyjechał. - kończyłam dopijać swoją kawę.
- Myślę, że nie ma takiej potrzeby.- gładził moją dłoń i głęboko spoglądał w oczy. Wstałam od stołu i odrzekłam:
- W takim razie pokażę ci, gdzie będziemy filmować.- wyszłam na zewnątrz, brunet stanął obok mnie i rozglądał się dookoła.
- To wszystko twoje?- zapytał lekko zdziwiony.
- Moje i Gośki.
- Gdybym miał taką posiadłość, to co noc byłaby taka impreza...
- To może zmienimy temat wywiadu na "imprezy, kobiety i seks według Zbigniewa Bartmana"?
- Jak zdobędziemy złoto tegorocznej ligi światowej, to udzielę ci takiego wywiadu.
- No, no, no, jakie deklaracje. Aż chyba pojadę na finały do Sofii.
- Mogę ci załatwić bilety na mecze jak chcesz.
- Nie pogardzę. Tylko jak zawsze chodzę na koncerty to później na backstage. Liczę na wejściówkę do szatni.- mówiłam to głosem prawdziwej hotki.
- Pod prysznice też? Ale najpierw powiedz do kogo wolisz. Na pewno do Kurka. Albo do mnie, co?
- Skoro proponujesz.... Tylko licz się z tym, że wszystko pojawi się w internecie!
- To tylko pod mój prysznic zapraszam, w takim wypadku.- zaczęliśmy się śmiać.
- Z czego tak się śmiejecie?- zapytała przyjaciółka. Odwróciliśmy się w jej stronę.
- O cześć! Paula dostała ode mnie propozycję nie do odrzucenia. Taka propozycja to idealna praktyka dla każdej, początkującej dziennikarki.- przyjaciółka spojrzała na mnie pytająco.
- Jeżeli reprezentacja wygra ligę światową, to mam wejściówki do szatni, a później pod prysznice.
- Przepraszam cię bardzo, bo zgodziłem się, żebyś wbiła pod mój prysznic, czyli tylko jeden! Liczba pojedyncza, helloł!
- Joł, nie wiem co wciągaliście, ale lepiej zmieńcie dillera.- znowu zaczęliśmy się śmiać. Totalna głupawka.- Normalni to dzisiaj nie jesteście. Chcecie coś do jedzenia?
- Nie dzięki, poradzimy sobie.- odpowiedział brunet. Przyjaciółka weszła do domu. Włączyła utwór Ludacrisa, chyba "What's your fantasy". Tiaaaa, to była ta piosenka. Idealna na dziki seks, tylko co kombinuje Gośka.
- Wyłącz to!- agresywnie wydarłam się do przyjaciółki.
- COOOOOO? NIE SŁYSZĘ CIĘ!- nie zamierzała wyłączyć muzyki. Po chwili usłyszałam jak dźwięk cichł.
- Nie sądziłem, że już zaczynamy imprezę.- usłyszałam głos Mariusza.
- Wbijaj na taras!- krzyknęłam. Chłopaczyna niósł ze sobą cały sprzęt.
- Tutaj nagrywamy?- upewnił się.
- Tutaj, tutaj. Ładniejszego miejsca nie znajdę. Chociaż...- zamilkłam na chwilę.
- Co chociaż?- obaj zapytali.
- Nie, w sumie to nie ma ładniejszego miejsca.- skłamałam. Co miałam im tłumaczyć, że moja sypialnia bije wszystko?
- Rozstawię sprzęt i możemy zaczynać.- powiedział Mariusz. Zaczął rozstawiać sprzęt. W tym czasie pojawiła się Gosia przy mnie.
- Wszystko okej?- zapytała się troskliwie. Przygryzała wargi.
- Dzięki za muzykę, świetna. Na pewno to moja składanka, ale dzisiaj mogłaś sobie darować.- łypnęłam na nią groźnie.
- Ktoś tu chciał połączyć przyjemne z pożytecznym...- szepnęła na ucho i od razu się odsunęła tym samym unikając ciosu, który chciałam jej zadać.
- Dziewczyny, spokojnie. O mnie bić się nie musicie. Wystarczy dla was dwojga.- powiedział Maniek żartobliwym tonem. Kurwa, nie wytrzymam z nim.
- Ja pierdole...- zaklęłam po cichu, co chyba nie uszło uwadze Bartmana. Gośka się delikatnie uśmiechnęła, jakby spodziewała się takiej reakcji. Upsss, znowu jestem niegrzeczną dziewczynką. Jak dzisiaj nikomu nie dokuczę to będzie cud.- Zaczynajmny! - uśmiechnęłam się szeroko. Razem z Bartmanem usiedliśmy przy stole.
- Jedno pytanie: mam patrzeć do kamery czy na ciebie?
- W moje oczy, chyba chciałeś powiedzieć...
- No tak, w twoje oczy.- poprawił się szybko i uśmiechnął serdecznie.
- Dobrze jest utrzymywać kontakt wzrokowy, wtedy wygląda to wiarygodnie. - niech nie patrzy mi prosto w oczy, niech nie patrzy mi prosto w oczy!
- Tak mam to robić? - patrzył głeboko w moje oczy, z niesamowitą siłą rażenia. Robierał mnie wzrokiem. Po chwili uświadomiłam sobie, że jesteśmy bardzo nachyleni do stołu, a nasze twarze dzieliły centymetry. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Gosię. Próbowała ukryć swój uśmieszek. Chyba była przekonana, że wyniknie taka sytuacja. Dlaczego mnie nie ostrzegła?!
- Zibi, to nie ten wywiad... - przypomniałam.
- No racja. Zaczynajmy.
Pomyślałam "show must go on". Spojrzałam w obiektyw kamery i zaczęłam mówić:
- Mam zaszczyt gościć Zbigniewa Bartmana, reprezentanta Polski w piłce siatkowej mężczyzn. Jednego z 25 graczy powołanych na ligę światową. W statystykach niezawodny. Najlepiej puntkujący, najlepiej atakujący, po czwartym tygodniu rozgrywek. Jeden z wielu, którzy pracowali na sukces, jakim było wyjście z pierwszego miejsca w grupie, w której była dotychczas niepokonana Brazylia. Jaki jest wasz przepis na sukces? Brazylijczycy od 10 lat nie przegrali aż tyle razy pod rząd z tym samym przeciwnikiem!- spojrzałam na bruneta.
- W ogromnnej mierze była to zasługa trenera. Spotkał on ludzi utalentowanych, którzy wiedzą na co ich stać i co chcą osiągnąć. Byliśmy głodni zwycięstw, zawsze zostawiamy serce na boisku. W zeszłorocznym Pucharze Świata mieliśmy ich na widelcu. Prowadziliśmy na początku meczo 2:0, w tie-breaku też utrzymywaliśmy wysokie prowadzenie. W Kanadzie powiedzieliśmy sobie na przerwie: "Dość! Teraz albo nigdy!. Nie chcemy powtórki z Pucharu Świata!". Podczas meczu ani na chwilę nie zabrakło nam woli walki i determinacji. Trener wpoił nam to, że nie musimy się ich bać. Nie powinniśmy patrzeć na to, kto stoi po drugiej stronie siatki.
- To był pierwszy zwycięski mecz o punkty od 10 lat! Po tym zwycięstwie zdarzyło wam się małe potknięcie - przegrana z Finlandią. Przegraliście dlatego, że nie byliście za bardzo skupieni czy przesądził fakt, że wasz były trener, Daniel Castellani, prowadzi reprezentację Finlandii?
- Jak już wspomniałaś, to było pierwsze zwycięstwo za punkty od 10 lat! To byłoby po prostu dziwne, gdyby ta euforia po zwycięstwie nie dała nam się we znaki.
- Później zwycięstwo w Katowicach, do ekipy Bernardo Rezende dołącza Murilo, jeden z najlepszych przyjmujących świata. Wynik się nie różnił od poprzedniego.
- Graliśmy w Katowicach. Wszyscy mówią, że polscy kibice to najlepsi na świecie.
- Na równi z brazylijskimi kibicami.- dodałam.
- Wydaje mi się, że to polscy kibice wywarli presję na Brazylijczykach. Wspierali nas dzielnie, dali nam świetny doping. Przeciwnicy mogli się tego nie spodziewać.
- Tak było w Polsce. Sugerujesz, że w Brazylii przegraliście, bo nie było polskich kibiców?
- Po części tak. W Brazylii nie czuliśmy się za dobrze. Inne warunki klimatyczne, na hali była klimatyzacja, której nie dało się wyłączyć. I tamci kibice. Pomogli swojej drużynie, bo wtedy przegraliśmy. Nie grało nam się dobrze.
- Ostatni turniej w Tampere. Wynik 3:1 dla Polski tym razem. Zagraliście trochę inaczej z Brazylią? W końcu na boisku pojawił się Visotto, a Giba siedział na ławce rezerwowych...
- Nasza dyspozycja była taka sama. Nic nie zmienialiśmy. Graliśmy swoją siatkówkę. Sztab wykonał kawał dobrej roboty.
- Wyszliście z grupy na pierwszym miejscu wielu dziennikarzy stawia was w ścisłym gronie kandydatów do medalu ligi światowej. Nie byle jakiego, bo do złotego. Są szanse, że w Sofii znowu spotkacie się z Brazylią w tej samej grupie.
- My się ich nie boimy! Nie zwracamy uwagi na to, kto stoi po drugiej stronie siatki. Nie o to chodzi, że nie mamy szacunku do przeciwnika. Do każdego rywala podchodzimy tak samo. Gdy za bardzo uwierzymy, że wygramy nie przejdziemy do półfinałów. Za duża pewność siebie potrafi być zgubna.
- Bardzo dziękuję za poświęconą mi chwilę. W imieniu Uniwersytetu Warszawskiego życzę złotego medalu ligi światowej.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Dzięki.
-Cięcie! Doskonały materiał! Przynajmniej teraz tak mi się wydaje. Jutro się spotkamy na uczelni, to go troszkę poprawimy, ale niewiele. - powiedział Maniek.- Zabieram sprzęt. Muszę lecieć, pa.
- Pa!- pożegnaliśmy Mariusza. Wybiegł jak poparzony.
- No Paula, szalejesz. Jeszcze chwila, a będziesz prowadziła studio przedmeczowe razem z Jerzym Mielewskim w Polsacie.
- Nie przesadzaj. Wystarczy jak powiesz, że źle nie było...- powiedziałam skromnie.
- Byłaś świetna! Naprawdę! Zobaczysz jutro na ekranie!- pochwaliła mnie przyaciółka i wróciła do domu. No nie! Zostawiła mnie!
- Bardzo ci dziękuję, że mi pomogłeś w tak zacnym projekcie.
- Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość. A jak zdobędziemy złoto ligi światowej, to spotkamy się jeszcze na innej rozmowie.- puścił mi perskie oko.
- Co tak ci na tym zależy?- zapytałam zaciekawiona.
- To będzie zwykła wymiana poglądów.
- To dlaczego ci na tym zależy?
- Wszystko chciałabyś wiedzieć! Muszę przyznać, że pod tym względem na dziennikarkę się nadajesz.- co? Pod tym względem? Czyli że, jego zdaniem, jestem kiepska?
- W Sofii dam ci popalić!- powiedziałam żartobliwie.
- Każdy kibic się przyda. Jakbyś miała problem z biletami to dzwoń.- no, no. Dopiero co go poznałam, a już mi taką pomoc oferuje.
- Pewnie zadzwonię. Kiedy się zdecyduję na wyjazd, to już nie będzie dobrych miejsc. Odprowadzę cię. Chyba, że chcesz zostać na kolejną kawę i ciasteczko?- zaproponowałam.
- Nie będę wam przeszkadzać. Całkiem fajnie przeprowadziłaś ten wywiad.
- Dzięki, staram się.
- Pomyśl o tym polsacie.
- Proszę cię. Jakby to wyglądało? Pomyśleliby: "O! Kolejna fanka naszych siatkarzy, która ma wywiad z Bartmanem.".
- Nie każdemu udzielam wywiadów.
- Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Polecam się na przyszłość. Pa!- puścił mi perskie oko i wyszedł furtką.
- Narazie!- rzuciłam w jego stronę i poszłam do domu. Wchodzę do środka i widzę cały stół zastawiony mocnym alkoholem i wykwintnymi, wegetariańskimi daniami.
- Dla kogo to wszystko?- zapytałam.
- Dla nas! Dziewczyno, przed tobą wielka kariera! Trzeba to opić!
- Powoli. Ale poświętować nie zaszkodzi.
Przyjaciółka rozlała szampana do kieliszków.
- Słyszałam, że chcesz jechać na finał ligi światowej...- zaczęła Gośka.
- Może. Chciałabym jechać na wsystkie 5 dni rozgrywek, ale wiem, że ty możesz być tylko dwa dni poza domem.
- Małą dziewczynką nie jesteś, sama możesz jechać na trzy dni. Na dwa ostatnie już przyjadę.
- Pół dnia na hali, drugie pół na plaży.
- Ale co z biletami na mecze?
- Nie udawaj, że nie słyszałaś!- zaśmiała się.- Dobrze wiesz, że nie będę do niego dzwoniła w tej sprawie. Po co, skoro mam Michała?
- Boże, aż boję się pomyśleć co ty będziesz sama robiła w Sofii przez 3 dni...
- Atrakcji na pewno nie zabraknie!
- I tego się najbardziej obawiam! Piłaś już?
- Nie. Jeszcze nie zdążyłam, bo cały czas gadamy.
- To nie pij. Jedźmy do kina. Dawno nie byłyśmy na czymś ciekawym...
- Spoko. Pochowajmy jedzenie do lodówki, żeby się nie zepsuło.

Do domu wróciłyśmy o 23. Film był bardzo fajny, śmiałyśmy się prawie cały czas.
- Ja to już idę spać. Dobranoc, kochanie! - cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i szłam w kierunku swojej sypialni.
- Mokrych snów!- usłyszałam od przyjaciółki. Uśmiechnęłam się i poszłam spać.

1 komentarz:

  1. Jest mi smutno bo Zbyś ostał się prawiczkiem, a miałam nadzieję, że jednak zostanie zaliczony:)

    OdpowiedzUsuń