Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

środa, 15 sierpnia 2012

4. PAULA

- Tylko nie myśl, że w domu od razu zasnęłam.
- Przyzwyczajaj się, że nie mam zamiaru, tak jak Ty, być w poważnym związku.
- Chyba w jakimkolwiek związku.
- No właśnie. W każdym razie chcę umrzeć spełniona seksualnie, a nie kochać się z tym samym partnerem przez trzy lata.
- Ej, to że mam stałego partnera, nie znaczy, że mam kiepskie życie seksualne! - oburzyłam się.
- Ile razy udawałaś orgazm?
- Raz.
- Tylko?
- Tylko.- ucięłam dalszą rozmowę, gdy wjechałyśmy na podjazd pod naszym domem. Stał jeszcze jeden samochód - dwudrzwiowe, grafitowe audi A5. Psy szczekały. - Czyj to jest samochód?
- Nie mam zielonego pojęcia.
Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy na werandę. Nie wierzyłam własnym oczom, gdy ujrzałam Adama, w jasnym smokingu i bukietem czerwonych róż w dłoni. Od razu rzuciłam mu się na szyję.
- Co ty tu robisz?!- zapytałam zaskoczona.
- Mam dla ciebie małą niespodziankę. Ale o tym dopiero jak wejdziemy do środka.
Gosia przekręciła klucz w zamku i weszliśmy do środka. Odwróciłam się do mojego chłopaka, by wyczytać z jego twarzy coś więcej. Uklęknął przede mną, wyjął granatowe pudełeczko i spojrzał głęboko w oczy.
-Wyjdziesz za mnie?- zapytał, pokazując złoty pierścionek z brylantem.
Wzruszyłam się i łkając przystałam na jego propozycję. Wpadliśmy sobie w ramiona i oddaliśmy namiętny pocałunek. Nie spodziewałam się tego! Specjalnie przyjechał do mnie z Berlina, tylko po to by się oświadczyć!
- Kochanie, tylko powiedz mi co z twoim stażem w Niemczech?
- Wybłagałem ich o dwa dni wolnego. Zaryzykowałem i szpital się zgodził!
- To cudownie! Piękny samochód kupiłeś, muszę ci powiedzieć.
- Nie kupiłem, dostałem w prezencie od rodziców.
- A z jakiej to okazji?
- Dostałem się na specjalizację w Stanach!- ŻE CO KURWA? ON MNIE PROSI O RĘKĘ, TYLKO PO TO, BYM MU NIE UCIEKŁA?
- Rozumiem, że zamierzasz tam jechać...- powiedziałam trochę smutniejszym tonem.
- Zastanawiam się. Nie po to się zaręczyliśmy. No właśnie, trzeba by zaprosić naszych rodziców i w ogóle.
Najpierw kamień spadł mi z serca, a teraz pojawił się na nim głaz. Ja pierdole! Tylko nie to!
- Zrobię coś jutro albo zabierzemy ich do restauracji.
- Helloł, ja tutaj też jestem!- odezwała się Gosia.
- No, dlatego wiesz o tym już teraz. To powinien być dla ciebie zaszczyt.- powiedział mój narzeczony.
- Kocham cię słonko, ale wiesz, mój narzeczony jutro wyjeżdża, więc chcę się nim nacieszyć...
- Tak, idź już sobie.
- Dzięki!- cmoknęłam ją w policzek.- To gdzie jedziemy?- zwróciłam się do Adama.
- Szkoda czasu na podróż, więc zabieram cię na zakupy!
Co jak co, ale rzadko to robił. Oczywiście, że nie odmówiłam.

Po 40 minutach byliśmy w Złotych Tarasach. Ze splecionymi dłońmy weszliśmy do Victoria's Secret. Adaś biegał pomiędzy wieszakami, co chwila komponując komplet składający się ze stringów, biustonosza i szortów. Stwierdziłam, że nie będę mu przeszkadzać, więc postoję sobie chwilę. Nie minęło 5 minut, a on już przy mnie stał z sześcioma kompletami. Wybrał jaskrawe kolory, takie jak żółty, różowy, zielony, ale też nie zabrakło czerwieni, bieli i czerni.
- Po co aż tyle? Jednej nocy tego wszystkiego nie założę.
- Nawet o tym nie pomyślałem. 70C staniki i 36 majtki. Dobrze wybrałem?
- Tak. Skoro już to wszystko trzymasz, to możesz iść do kasy.
- Dobra.
Poszedł do kasy, by za wszystko zapłacić. Ten kasjer jest całkiem, całkiem i zauważyłam, że na mnie spoglądał, gdy Adaś latał pomiędzy bielizną. Będę tu musiała sama wpaść albo z Gosią. Mój mężczyzna już przy mnie stał z ogromną torbą, nie chciałam wiedzieć ile zapłacił za samą bieliznę.
- To co? Kolczyki jakieś na jutro? Swarovski czy Apart?
- Ja ci jeszcze nie odpowiedziałam, a ty już pytasz w którym sklepie!
Weszliśmy do Apartu. Wybrałam złote kolczyki z szafirami i damentami. Adam zgodził się na nie, tylko dlatego że pasują do moich oczu.
- Zabieram cię jeszcze na obiad do naszej ulubionej restauracji.- powiedział szatyn, gdy wyszliśmy ze sklepu.
- Nie rozpieszczaj mnie tak. Chodźmy teraz na kawę i ciasteczko, a jutro i tak pewnie pójdziemy do restauracji.
- No racja. Wybierzmy się do Starbucks'a w takim razie.

1 komentarz: