- Jestem w szoku, że decydujesz się na coś takiego... Małżeństwo?! To nawet brzmi okropnie. Ja wiem, że od zaręczenia do ślubu może być i 10 lat, ale ... ale to i tak straszne. Nie chcę Ci tego tak obrzydzać... no znasz mnie. Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Sama powiedziałaś, że do ślubu może być nawet 10 lat. Nie chcę się spieszyć, ale kocham go. I zrobię dużo dla nas, naszej relacji, by jeszcze była lepsza, piękniejsza. – odpowiedziała Paulina.
- Ale wiesz, że w ten sposób wyrzekasz się wszystkich innych partnerów?
- Za nikim innym się nie oglądam! Chce być lojalna wobec mojego partnera i tego samego wymagam od niego. Mamy do siebie zaufanie, mimo wszystko.
- Mimo wszystko? Czyli co?
- Wiem, że pytam niewłaściwej osoby, ale ty byś tak puszczała swojego chłopaka na staż za granicę?
- No jasne, że tak, miałabym pełen luz i zero kontroli. Tylko, że wiem, że Tobie nie o to chodzi... I wybacz, ale powiem to wprost. Ty go tam puścisz i będziesz tu czekała i umierała ze chcicy, a on się tam będzie bawił i używał. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała, ale każdy facet taki jest... A tak poza tym, to wyminęłaś się od odpowiedzi :P
- Oj przestań. Ufam mu. Chcę z nim być.
- Dobrze. Skoro jesteś tego pewna i to sprawi, że będziesz szczęśliwa, to popieram to całym sercem.
- Dziękuję kochanie, jestem pewna. Lepiej Ty opowiedz, jak Ci minęła ostatnia noc :P i cóż to za „kolega”? Wiesz, chociaż jak ma na imię?
- Tak. Eee... Patryk! – wymyśliłam szybko. – Znam go z kursu na instruktora rekreacji. – nie umiałam zmyślić niczego lepszego, a tu wiedziałam przynajmniej, że Paula nie będzie miała skąd się dowiedzieć. – Zaprosił mnie do siebie koło 3, więc uznałam, że nie będę musiała wracać jakąś komunikacją i pojechałam do niego...
- Hahahahahaha – Paula wybuchła gromkim śmiechem. – O Boże! Trzymajcie mnie! Hahahahah Sorry Gośka, ale kłamać to ty najlepiej nie umiesz. Huhuhuhahaha...
- No bardzo śmieszne :/ Wcale nie kłamię!
- Taa jasne. Mów jak było. I oczywiście nie wiesz jak miał na imię... Hahahah.
- No wypadło mi akurat z głowy... – jak ona mnie rozgryzła? – Dobrze nam się tańczyło i gadało, a pojechałam do niego, bo tak jak mówiłam, było do niego blisko z klubu, więc uznałam, że się wyśpię.
- Dobra, nie chcesz gadać, to nie gadaj. A jak ten rastaman? Tylko nie mów, że rżnęliście się w tych brudnych klubowych kiblach.
- Wcale nie były brudne!
- Hahaha – przerwał mi znowu śmiech Pauli
- Poza tym wcale się nie rżnęliśmy!
- Przecież sama przed chwilą przyznałaś, że w kiblu, chyba, że to z tym drugim?
- O jajku! Z Tobą się nie da wytrzymać! Nie rżnęliśmy się, tylko uprawialiśmy seks. I było bardzo miło. Nawet zostawiłam mu swój numer.
- No tak. Pełna kultura. Oj Gośka, Gośka...
- No co?!
- Poprawiłaś mi humor. Oj. Poprawiłaś :D
- Przynajmniej tyle dobrze... :)
Tak przygryzając sobie i śmiejąc się wróciłyśmy do domu i położyłyśmy się spać.
jednak udało się coś napisać wcześniej, zapraszam http://volley-dreaming.blogspot.com/2012/08/21-you-can-count-on-me-like-one-two.html :*
OdpowiedzUsuńzaraz zaczne nadrabiać zaległości u Was,a tymczasem znowu nowy u mnie, szaleństwo http://volley-dreaming.blogspot.com/2012/08/23-jestem-ci-wdzieczna-i-zapamietaj-na.html dajcie znać co myślicie, buziak :*
OdpowiedzUsuń