Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

niedziela, 2 września 2012

8. PAULA

Niedzielne słoneczko oświeciło moją twarz. Przeciągnęłam się i zobaczyłam, że Adam ma wzwód. No tak – ranek.  Spojrzałam na zegarek, było już po 10. 
- Kochanie, wstawaj.- powiedziałam łagodnym, miłym tonem. 
- Jeszcze 5 minut.- odkręcił się na drugi bok. 
- Ja ci dam 5 minut, cholero moja.- powiedziałam pod nosem. Sięgnęłam po wazon z kwiatami, wyrzuciłam je na podłogę, a wodę z wazonu wylałam na mojego narzeczonego. 
- Dobra, dobra. Już wstaję!- owinął się kołdrą w pasie i poszedł do łazienki. Wziął prysznic, ogolił się i nago paradował po mojej sypialni. 
- Ubierz się.- powiedziałam do niego. 
- Dobra, ale ty się rozbierasz. 
- Hahahaha, chciałbyś- powiedziałam z pogardą.- Masz jakąś elegancką koszulę na dzisiejszą kolację? 
- Poczekaj, zaraz sprawdzę.- wzrokiem poszukiwał swojej torby. Nie znalazł takowej. 
- Ubierz się, zjemy śniadanie i pojedziemy po koszulę dla ciebie. 
- Już.- powiedział, gdy miał na sobie bokserki. 
- Kocham cię w każdej postaci i w ogóle, ale nie chcę by moja przyjaciółka podziwiała to, co na co dzień było, jest i będzie moje. 
- Ależ ty marudna.- złożył delikatny pocałunek na moich ustach, wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. 
- Na nic moje gadanie. 
Usadowił mnie na blacie i zaczął namiętnie całować, tak jak na pierwszej randce. 
- Ekhem.- głośno odchrząknęła Gosia. Zatrzymaliśmy na chwilę swoje zapędy.- Tylko nie mówcie mi, że będziecie pieprzyć się na blacie. 
- Pierdol się.- odgryzłam się jej. 
- Nie no, i mnie należy się przerwa. 
Wraz z Adamem odpowiedzieliśmy jej gromkim śmiechem. Zeskoczyłam z blatu i powiedziałam Gosi: 
- Na dzisiaj nie planowałam seksu, milordzie. 
- Ja to mam taki kalendarzyk. Zapisuję tam co, jak, gdzie i kiedy. Z kim to już nieważne.- spojrzałam na nią spod byka.- No dobra, aż tak źle ze mną nie jest. 
- Jeszcze.- mruknęłam pod nosem. 
- Mówiłaś coś?- spojrzała na mnie groźnie. 
- Nic, nic. Ale pomysł z terminarzem jest dobry. 
- Wiem, wiem, bo mój.- wyszła z kuchni. Mój narzeczony był bardzo rozbawiony tą całą sytuacją. 
- Z czego tak się śmiejesz? 
- Jeżeli mam mieć taką zakręconą żonę, to mogę wziąć z tobą ślub już teraz.- pocałowałam go czule. 
- My tu gadu, gadu, a koszula sama się nie kupi. Ja zaparzę kawy, a ty weź się za kanapki. 
- Dobrze, milordzie.- powiedział dosadnie, szczególnie słowo "milordzie". Nie będę mu tłumaczyć, że będzie moim parobkiem do końca życia. 
Zaparzyłam kawy, Adaś zrobił pyszne kanapeczki. Zjedliśmy śniadanie, wspominając ostatnie wakacje. Po śniadaniu wstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam się przebrać do mojej garderoby. Wyszłam do hallu, gdzie czekał na mnie Adaś ubrany w dżinsowe spodnie i zieloną koszulkę polo Ralpha Laurena. 
- Czym jedziemy?- zapytałam. 
- Jedźmy moim audi. Póki jeszcze jest w nim porządek... 
- Tiaaa. 
Pojechaliśmy na Targówek, jako że było najbliżej. Kupił sobie koszulę, eleganckie spodnie i do tego ładne, czarne buty. No! Z takim narzeczonym to już mogłam iść na salony ;) W domu byliśmy z powrotem o 14. Wypiłam kawę i poszłam się szykować. Wzięłam odprężającą kąpiel, uczesałam włosy w zgrabnego koka i założyłam elegancką sukienkę w odcieniu pudrowego różu. Dobrałam do niej te kolczyki co dostałam od Adasia i wiadomo - pierścionek zaręczynowy. Do tego jeszce czarne szpilki Louboutina i byłam gotowa. Gosia weszła do mojej garderoby. 
- Łał. Szczęka mi opadła. 
- Jestem teraz prawie najszczęśliwszą kobietą na ziemi. 
- Jak to prawie?- zapytała ze zdziwieniem Gosia. 
- No jeszcze nie mam z nim ślubu. Chciałabym wziąć z nim ślub nie szybciej jak za rok. 
- Sali weselnej możesz zacząć szukać już dziś. 
- Nie spieszy mi się aż tak bardzo, powiem ci szczerze. Wiesz, to że my się zaręczyliśmy nie oznacza, że nasi rodzice się na to zgodzą. Trochę się obawiam mojej teściowej. 
- Dlaczego? Nigdy na nią szczególnie nie narzekałaś. 
- No tak, ale nie była dla mnie jakaś przychylna odkąd się poznałyśmy. Ona chciała by Adam też najlepiej miał za dziewczynę lekarkę, a nie młodszą od siebie o 6 lat studentkę dziennikarstwa. 
- Jeżeli go naprawdę kochasz i jest naprawdę wart twojego uczucia, to olej teściową i rób swoje. Adam nigdy nie wydawał się maminsynkiem. 
- Bo nie jest. Zawsze miał lepsze kontakty z ojcem, mimo że on też dopiero teraz zamieszkał na dłużej w Polsce. 
- Kotku!- zawołał mnie mój narzeczony z hallu. 
- Chyba już czas iść.  
Wyszłam do hallu. Zobaczyłam mojego przystojnego, przyszłego męża. Ta bladoróżowa koszula idealnie podkreślała jego szerokie ramiona. 
- Pięknie wyglądasz kochanie!- powiedział z ogromną radością i pocałował mnie słodko. 
- Ty też, mój seksie jeden. Która godzina? 
- Już możemy wychodzić. Zanim tam dojedziemy... 
- W sumie racja. 
- Powodzenia!- krzyknęła radośnie moja przyjaciółka. 
- Nie będzie aż tak źle.- odpowiedział jej mój narzeczony. Wychodząc, posłałam jej całusa na pożegnanie.  
 
O 17.45 dotarliśmy do Fukiera. Dobrze, że wczoraj zarezerwowaliśmy stolik, bo strasznie dużo ludzi było. Zamówiliśmy butelkę szampana i powiedzieliśmy, żeby przynieśli 6 kieliszków. 10 minut później doszli moi rodzice. 
- Cześć córciu! - powitała mnie moja mama elegancko ubrana. Pocałowała mnie i zapytała - Co to za okazja? 
- Dowiesz się niedługo. Gdzie tata? 
- Zaraz będzie. Cześć Adasiu! - przywitała się z moim narzeczonym. 
- Moja piękna córeczka!- powitał mnie tata.- Co to za okazja? 
- Niedługo się dowiesz. 
- Pięknie razem wyglądacie!- tato przywitał się z Adamem. 
- Czy ty jesteś w ciąży?- zapytała mnie mama. 
- Mamo! Aż tak przytyłam? 
- Nie, ale wypiękniałaś nam. 
- Miłość upiększa.- powiedziałam jej, szeroko się uśmiechając. 
- To po co ten szampan?- zapytał mój tato. 
- Co wy tacy niecierpliwi? 
- Nie niecierpliwi, po prostu ciekawość nas zżera. Ostatnim razem to było, jak miałaś nam powiedzieć na jaki kierunek studiów się wybierasz. 
- Witajcie dzieci! Długo was nie widzieliśmy!- zaczęła moja przyszła teściowa. Chyba się czegoś nałykała, bo w takim dobrym humorze była. 
- Trochę czasu minęło.- odpowiedział Adam. Przywitałam się z jego rodzicami i wszyscy zasiedliśmy przy stole.  
- Pani Aniu, panie Jacku, chciałem prosić o rękę pańskiej córki.- Adaś zaczął bardzo oficjalnie. 
- Paula się już zgodziła?- zapytał moj tato. 
- Tak. 
- Więc i my się zgadzamy, prawda Aniu. 
- Ależ oczywiście!  
- Mamo, tato, czy od was też dostaniemy błogosławieństwo?- Adaś zwrócił się do swoich rodziców. Pan Marek otworzył szampana i zaczął rozlewać do kieliszków. 
- Wznieśmy toast za dobrą przyszłość naszych dzieci!- powiedział przyszły teść. Napiliśmy się szampana, po czym zamówiliśmy coś do jedzenia. 
- No dobrze, kiedy planujecie ślub? Narzeczeństwo to już nie przelewki.- zaczęła moja mama. 
- Nie wcześniej niż za rok.- odpowiedziałam pierwsza. Nie chcę go wcześniej. 
- W sumie dobrze. Z takimi decyzjami nie powinniście się spieszyć. - odpowiedziała pani Maria. 
- Wiem, że może za wcześnie na takie pytania, ale ile zamierzacie mieć dzieci?- zaskoczył mnie tym pytaniem pan Marek. Na to się nie przygotowałam. 
- Dwoje.- odpowiedział Adam.- Może więcej, mam nadzieję że nie mniej, prawda?- spojrzał mi głęboko w oczy. 
- Jak tylko zdrowie pozwoli i studia skończę. 
- Cieszę się, że nauka jest dla Ciebie ważna.- powiedziała moja mama. 
I tak cały wieczór upłynął nam na pogawędce o przyszłości. 

3 komentarze:

  1. czekam na więcej wątków erotycznych 3:) ciekawe czy wytrzymają z celibatem do ślubu.. może między nimi sexu nie będzie, ale między nim z innymi osobami... kto wie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątki erotyczne ciągle się pojawiają ;) Mam nadzieję, że po przeczytaniu następnych wpisów, będziesz usatysfakcjonowana ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Sielankowy obrazek zakochanych narzeczonych:):):). Ciekawe jak długo???

    OdpowiedzUsuń