Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

czwartek, 13 września 2012

11. GOSIA

Jej blond włosy splątane w warkocz sięgały do pośladków. Szła po łące, a wiatr tańczył z kosmykami jej włosów. Rośliny tworzyły miękki dywan dla jej delikatnych stóp. Słońce oświecało tę szczupłą lecz wyniosłą postać. Jasna karnacja idealnie komponowała się z żółtymi kędziorkami. Kroki stawiała zgrabnie i dostojnie. Odwróciła się. Była nieziemska. Słowiańska uroda. Niebieskie oczy, nie przyćmione szarością. Jędrny biust wielkości zielonych melonów. Uśmiechnęła się. Cały świat się zatrzymał, by przyjrzeć się temu niebiańskiemu stworzeniu. Potem ptaki zaczęły śpiewać, a z ziemi wyrastały piękne kwiaty. Dziewczyna podeszła do mnie. Dotknęłam jej dłoni. Była idealnie miękka. Przejechałam opuszkami palców po jej ręce. Była idealnie gładka. Położyłam palec na jej ustach. Były takie kuszące. Nie mogłam się powstrzymać. Zbliżyłam się jeszcze i subtelnie pocałowałam. Smakowała jak sok z magicznych owoców. Słodko, ale trochę cierpko. Posmakowałam jej znowu. Tego nie da się opisać. Zaczęłam pieścić jej piersi. Lizałam jej sutki, gdy nagle jakieś dzwonienie rozległo się wokół, a wszystko zaszyła ciemność...
- Jebany poniedziałek! Oooch ;( A taki piękny sen – powiedziałam niemal ze łzami w oczach.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Gdybym nie szła na uczelnię przynajmniej mogłabym się teraz masturbować, a nie brać prysznic i doprowadzać się do porządku. Stanęłam przed szafą i przejrzałam co mogłabym założyć. Z braku czasu szybko zdecydowałam i wybrałam zwiewną sukienkę do kostek w kwiaty. Wzięłam torbę, zapakowałam zeszyty i wszystkie potrzebne rzeczy, i poleciałam na dół. Zrobiłam sobie jajecznicę na kiełbaskach sojowych i wypiłam kawę. Nakarmiłam psy. Spojrzałam na zegarek – 6:12. Zerknęłam jeszcze w lustro, sprawdziłam czy wszystko mam i wyleciałam z domu na autobus.

***
Lubię jeździć komunikacją. Chyba, że są jakieś ekstremalne temperatury. Ale ogólnie to bardzo fajna sprawa, zdecydowanie ekologiczna i książkę można poczytać, a idąc na przystanek można się przyjemnie przewietrzyć i pomyśleć. Wracając ze szkoły przyszła mi do głowy owa kobieta ze snu i moja głowa wymyślała coraz to nowe wersje wydarzeń, co mogłoby się zdarzyć potem. Jeszcze w domu jak już się przebrałam i zjadłam obiad chodziła mi po głowie, ale jak zabrałam się za trening z Elemsem i Jackiem, to nie myślałam już o niczym innym tylko o nich i ich postępach. Uwielbiam agility prawie tak mocno jak jeździectwo i jest to moja druga pasja. Poćwiczyliśmy głównie slalom między tyczkami i tunele i troszeczkę poskakaliśmy. To ostatnie zrobiłam i ja ^^
Wróciłam do domu, żeby czegoś się napić. Podjadałam sobie akurat suszoną żurawinę i popijałam soczkiem przed pójściem do stajni, gdy jak huragan wpadła do domu Paula.
- Gosia! Gosia! Nie uwierzysz!- krzyknęła w wielkiej euforii. 
- Co się stało?!- zapytałam zaciekawiona. 
- Telewizja Uniwersytety Warszawskiego dała mi za zadanie przeprowadzić wywiad z siatkarzami! 
- Super!- wpadłyśmy sobie w ramiona.- Kiedy i gdzie musisz to zrobić? 
- Przylatują w piątek na Okęcie, w tym tygodniu grają ostatni turniej w Tampere. Jeżeli wyjdą z grupy, to są w finale! A Brazylia będzie musiała czekać na rozstrzygnięcia pozostałych grup! 
- No to zajebiście kochanie, zajebiście! 
- Tak się cieszę! Szczególnie, że nie mam ściśle określonego tematu! Zrobię z nimi wywiad jak tam po turnieju, wierzę że zwycięskim, i w ogóle! 
- I co najważniejsze, nie musisz się do tego przygotowywać! Całą Polskę objeździłaś wzdłuż i wszerz, byleby być na meczu reprezentacji. O meczach klubowych już nie wspomnę. 
- Nie mogę się doczekać! 

2 komentarze:

  1. Gosia miła fajny sen:)
    Tylko szkoda, że człowiek zawsze budzi sie w najlepszym mo0mencie!

    OdpowiedzUsuń