Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

piątek, 7 września 2012

10. PAULA

Wróciliśmy do Nieporętu o 23. Zmęczeni, ale szczęśliwi.
- Wypiję kawę i będę musiał wyjeżdżać.
- Mam nadzieję, że wypiłeś tylko kieliszek szampana, nie więcej.
- Oczywiście, kotku.- pocałował mnie w czoło.- Nie martw się o mnie na zapas, bo to naprawdę niepotrzebne.
- Chodźmy w takim razie do środka, zrobię ci kawy.
- Witam narzeczonych! Adaś, ty już wyjeżdżasz?- powiedziała Gosia, gdy weszliśmy do środka.
- Niestety.- odpowiedział i pocałował mnie czule.
- Dobra, już zrobię tej kawy, bo widzę, że się od siebie nie odkleicie.
Zaparzyła kawę i podała ją Adamowi. Ja zrobiłam sobie zielonej herbaty.
- I jak było?- zapytała nas przyjaciółka.
- Miło, sympatycznie. Ucieszyli się, że zdecydowaliśmy się na zaręczyny.- odpowiedziałam.
- To super! Dziwne by było gdyby się nie zgodzili. Adam, kiedy znowu nas odwiedzisz?
- Pewnie będę tu w niedzielę, mam ostatni tydzień stażu.
- I co? Potem zostajesz w Polsce czy jednak USA?
- Jeszcze nie wiem do końca czego chcę. Mam nadzieję, że Polska. Którą to już godzinę mamy? - spojrzaliśmy na zegarek - 23.45. To ja już będę się zbierał kochanie. - cmoknął mnie w czoło.
- Tylko jedź ostrożnie! Nie szalej tym swoim pięknym audi!
- Niedługo też będzie twoje.- uśmiechnął się szeroko. - Gosia, tutaj nie rób jej wcześniejszych wieczorów panieńskich!
- Cholera. Czyli muszę zwrócić bilety lotnicze na Ibizę...
- Chyba będę musiał ograniczyć wasze kontakty...- powiedział Adaś żartobliwie.
- Chyba cię pojebało!- odpowiedziała szorstko przyjaciółka. - Nie masz tutaj nic do gadania! I tak na Ibizę polecimy! Chyba, że mam twoją przyszłą żonę zabrać do Brazylii!
- O nie! Wtedy już do mnie nie wróci!
- Może to i dobrze...- bąknęła przyjaciółka pod nosem.
- Słucham?
- Szerokiej drogi, mówiłam. A ty co myślałeś?
- Kochanie, spadaj, bo nie chcę mieć wojny w domu. Zobaczymy się w niedzielę! - pocałował mnie najdelikatniej jak tylko się dało.
I odjechał.
- Nawet nie jest tak chłodno o tej porze.- zaczęła Gosia. Wiem, że nie będzie chciała mnie bezpośrednio odpytywać.
- Ja sobie to wszystko przemyślałam dzisiaj na kolacji i stwierdziłam, że nie ma sensu brać ślubu wcześniej niż za 4 lata.
- Co? Jak to?
- Najpierw chcę skończyć studia, by później móc robić to co kocham najbardziej.
- Ślub nie jest jutro, więc wszystko możesz jeszcze zmienić. A tak a propos tego co najbardziej lubisz, wolałabyś być komentatorem sportowym czy prowadzącą studio przed i po meczowe?
- Do prowadzącej daleka droga, ale wydaje mi się fajniejsza. I tak najpierw muszę być dziennikarką wysyłaną w teren, dopiero później tak zwany awans.
- Wiesz czego chcesz, to dobrze. Tylko zaprocentuje. - poruszyła brwiami w górę i w dół.
- Ja ci dam procenty! Idziemy spać, cholero, bo ktoś ma wykłady o 8.
- Ja pierdolę, nic mi nie mów. Muszę wstać koło 5.30.
- Hahahaha, ja mam na 10.
- Ale ja wcześniej kończę :P Dobra idziemy spać.
Cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i poszłyśmy do swoich sypialni.

2 komentarze:

  1. Piszesz opowiadanie? :) Bardzo fajny rozdział!
    Ogólnie bardzo ładny blog , podoba mi się ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszemy we dwie. Ślicznie dziękujemy za miłe słowa i i zapraszamy da dalszego czytania ;) Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń