Translate

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt

Ratuj Konie

środa, 5 września 2012

9. GOSIA

Zakochana para sobie poszła. A ja znowu zostałam na włościach. Pogrzebałam w kuchni i znalazłam jeszcze jakąś paczkę kotletów sojowych, a w lodówce pomidora i sałatę. Zabrałam się do kuchcenia. Zrobiłam sałatkę z sosem vinegrete. Gotowe kotleciki zostawiłam jeszcze na patelni, ale wyłączyłam palnik. Wstawiłam wodę na herbatę.
- Maacieek!!! – krzyknęłam przez okno. – Maaaciek!!
Zaraz go zobaczyłam.
- Co się dzieje? – krzyknął w moją stronę.
- Chodź, zrobiłam obiad.
- Łoo, szaleństwo! Mamy jakieś święto?
- Nie, ale zgłodniałam :)
- Za momencik przyjdę.
- Tylko szybko, bo wystygnie.
Postawiłam miskę z sałatą na stole. Kotlety nałożyłam nam na talerze i nakryłam do stołu. Zaparzyłam zieloną herbatę.
- Już jestem. Mmm... jakie pyszności. Ale za zieloną herbatą to wiesz, że nie przepadam...
- Phi! I jeszcze wybrzydza. Cud, że w ogóle znalazłam jeszcze cokolwiek do jedzenia w tym domu, bo na zakupach spożywczych to prawie tydzień temu byłyśmy. Poza tym zielona herbata zdrowsza.
- Yhym. Słyszałem to już wiele razy :P A jak wy nic nie jecie, to się trudno dziwić, że zawsze coś się znajdzie.
- Chciałabym nic nie jeść. A głodomor jestem straszny... Ale nieważne. Jutro musimy pojechać do supermarketu.
- Mnie też zaopatrzcie.
- Naturalnie.
- Faktycznie nie najgorsze te kotlety. – stwierdził z pełną buzią. Rozkosznie to wyglądało. Sałatę miał na brodzie i kapał z niej sos.
- Hahah ojoj dziecinka mała – złapałam serwetkę i wytarłam mu brodę – no już ładnie.
Facet spojrzał na mnie spode łba i zabrał się za dalsze konsumowanie.
- Będę chciała dziś poskakać z Victorem i Jędrkiem, może z Indygo też trochę. Pomożesz mi ustawiać przeszkody?
- Spoko, nie ma problemu. – odpowiedział glamiąc.
- Jak odpowiadasz mógłbyś mieć pusto w buzi?
- Jasne, szefowo. – oczywiście usta miał pełne.
- Tiaa...
Najedliśmy się, zapakowaliśmy naczynia do zmywarki. Poleciałam się szybko przebrać. Wzięłam ze sobą butelkę wody.
Jak doszłam do stajni, Viki stał już gotowy. Wzięłam go do ręki i poszliśmy ustawiać jakieś kombinacje. Szereg z trzech stacjonat na jedno fule, triplebarre i linię stacjonata, okser. Na początek ustawiliśmy koło metra na rozgrzewkę.
Bardzo fajnie dziś chodził. Czułam, że dobrze mu zrobiło wczorajsze ujeżdżenie. Szedł rozluźniony i skupiony. I jak zawsze pełen energii. Linia była dla niego zupełnym banankiem, nawet na wysokości 150cm i okserze szerokim na 1,60m. Tripple ustawiliśmy na szerokość 2 metrów, wysokość 1,40m i też pokonywał go bezblędnie. Szereg faktycznie nie był dla niego najłatwiejszy, ale też dobrze dał sobie radę i doszliśmy do 140cm prawidłowo. Muszę sobie załatwić z kimś treningi, żeby dopowiedział nam nad czym i jak pracować. Na razie C tylko z Victorem chodzimy, a wiem, że już teraz moglibyśmy jechać wyżej. No ale lepiej niżej i pracować nad techniką, więc trener – mus.
Och Victor, Długo marzyłam o takim koniu. Gniady KWPN. Dziadek Luron. Ojciec Imequyl. Matka Versace H. No trudno o lepsze geny. I było to widać. A że od dziecka dobrze wychowywany i zajeżdżany dokładnie, konsekwentnie i z sercem, to żadnym head-shaker’em nie był.
Aż mi się zsiadać z niego nie chciało. Ale czekał Jędruś, synek Lurona, więc w sumie można powiedzieć, że wujek Vikiego, tyle, że młodszy :)
Andrzej też się doskonale sprawił. Jechaliśmy te samą kombinację tylko trochę niżej. Ale szerokości nie zmienialiśmy i niuniek sobie poradził bardzo dobrze. Z Indygo poskakaliśmy też ładnie, ale spokojnie i z umiarem. Koń z doświadczeniem pokonał wszystko bezbłędnie w wymiarach klasy C. Niesamowite z jaką łatwością to robił. Na nim mogłam skupić się tylko na sobie.
Dumna z moich pociech dosiadłam Tenessiego i tu się zaczęło. Pomyślałam, że w sumie możnaby było z nim przeskoczyć chociaż 40cm, ale on był innego zdania. Spływał, wspinał się, kuńbinował. Więc poświęciliśmy kupę czasu na spokojne ogarnięcie misia. W końcu się rozluźnił i zaczął ładnie chodzić. Na koniec udało się nam pokonać parę razy kopertkę 30-40cm. Zmachana, ale usatysfakcjonowana, że się udało, zsiadłam, rozebrałam konia i siebie, wskoczyłam z powrotem i pojechaliśmy pastwiskiem do jeziora. Uwielbiam takie „naturalne” przejażdżki ^^ Weszliśmy do wody. Tessi zaczął grzebać nogą i chlapał dookoła. Woda była baardzo zimna. Zaczęliśmy wchodzić coraz głębiej, że wierzchowiec miał już cały mokry brzuch, a ja nogi do kolan. Uznałam, że woda jest za zimna na jego całkowitą kąpiel, więc poprosiłam go o zatrzymanie, pogłaskałam, wstałam na nim, i sama skoczyłam do wody. Brr! Lodowato, ale fajnie tak się schłodzić. Tenessi w tym czasie powoli wyszedł z wody, otrzepał się i podszedł do reszty stada. A ja usłyszałam szczekające psiaki pędzące w moją stronę. Podbiegły do brzegu i na chwilę stanęły jak wryte. Heheh to moja pierwsza kąpiel tutaj w tym roku. Jack i Elem weszli do wody i zaczęli płynąć w moją stronę, a Shadow cały czas stał na brzegu i wrzeszczał. Nigdy nie przepadał za kąpielami i wolał siedzieć na brzegu, najchętniej wygrzewając się w słońcu ze swoją Panią – Paula zdecydowanie preferowała opalanie, od „wygłupów w wodzie”. Moje niuńki podpłynęły zobaczyły, że nic mi nie jest i zaczęliśmy się bawić. Jednak szczekanie labradora, nie mogło zostać niezauważone...
- Ale mi stracha narobiliście! Już myślałem, że coś się stało, a Tobie się pluskać w jeziorze zachciało. – krzyknął do mnie Maciek.
- Hahah a myślałeś, że po co tu podjechałam? :P – rozbawił mnie.
- Nie wiem, nie zastanawiałem się, z resztą kobietom to wszystko może wpaść do głowy.
- O tak, najlepiej wszystko zrzucić na kobiety, żeby nie było, że mężczyźni po prostu nie myślą.
- Oj kocie, kocie, ale kombinujesz...
- Bo lubię ^^
- Wiem, dobrze wiem..
- Dobra, wychodzę, zimno już mi się zrobiło...
- Nie dość, że nierozsądne, to jeszcze chorowite.
- To sam wskakuj do wody, zobaczymy ile wytrzymasz!
- Ja zimą po kąpieli chodzę na spacery po pastwisku i wyobraź sobie, że jestem zahartowany, ale taka chudzina jak Ty... eh. Szkoda gadać...
- Mmm komplementami jednak próbujesz mnie udobruchać. Już nic nie musisz mówić, tylko mi chociaż bluzkę oddaj.
- Po co? Jak ją założysz, to zaraz będzie mokra i będzie Ci tak samo zimno. A tak przynajmniej można sobie pooglądać Panią w całej okazałości ;)
- Phi. Jakbyś już wielokrotnie nie widział... Oddawaj bluzkę!
- Dobrze, już zdejmuję. Miss mokrego podkoszulka mieć będziemy... ^^
- Ok. Nic już nie potrzebuję. – Stwierdziłam, po czym zagwizdałam. – Niuńki, chodź no który do mnie.
Najbliżej był akurat Darek, więc wskoczyłam na staruszka i ruszyłam stępem. Stajenny szedł obok nas.
- Nie wiem jak możesz tak wsiadać nago na konia, ja bym umarł...
- Domyślam się. – pokazałam mu język. – Bycie kobietą ma również wiele innych plusów.
- No na przykład?
- Wystarczy spojrzeć na Twoje krocze. – rzuciłam do niego i pokłusowałam do domu.
Nakarmiłam psiarnię. Zjadłam musli z jogurtem, umyłam się i położyłam spać. Jutro poniedziałek = szkoła.
Niestety nie pospałam sobie za długo, bo obudziło mnie szczekanie. Tylko Tula niewzruszona nadal leżała na moim łóżku.

4 komentarze:

  1. dalej czekam na wątki erotyczne, które w waszym wykonaniu są... niesamowite i wciągające :) ale zeby na koniu nago jechać? przecież jego włoski są takie szorstkie i twarde... fuj :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować, dziękować :D E tam :P Jak konie się dobrze odżywiają i są czyste, to jest bardzo milusio ;)

      Usuń
  2. Boję się koni:( i pewnie nawet w kasku i zbroi bym nie podeszła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego bać :) Jak koń jest dobrze wychowany, a obok masz osobę, która go zna i jest doświadczona, to nic Ci nie grozi. Konie to na prawdę wspaniałe stworzenia ;)

      Usuń